czwartek, 27 grudnia 2012

Poświątecznie ;-)

No i po świętach ;-) 
Jakie były? Łatwiej byłoby odpowiedzieć na pytanie jakie nie były :-) 
Z początku nerwowe, bo Jasiek miał zły dzień - zły dla nas, bo jak człowiek się spieszy, ma masę roboty to pewne zachowania aspika nie pomagają w utrzymaniu nerwów na wodzy..., ale jakoś daliśmy radę ;-)
Po kolacji dzieci poszły szukać Mikołaja ;-) Musieli się minąć, bo po powrocie pod choinką czekały istne cuda ;-) Co tam się działo ;-) szelest papieru, "ochy i achy", westchnienia i okrzyki radości ;-)
Jasiek tak zdezorientował Mikołaja/Mikołajów kolejnymi wersjami listów i aneksami do nich, że nie do końca był zadowolony z prezentów....doszedł do wniosku, że w przyszłym roku musi zrobić ksero listu :-D
Czego by jednak nie powiedzieć, to Mikołaj i jego pomocnicy spisali się na medal ;-) i właśnie tym POMOCNIKOM chciałabym serdecznie podziękować za radość jaką swoimi....działaniami sprawili Jasiowi i Moni - kochani! bardzo Wam dziękuję ;-)
Tak to wyglądało - fotki znów kiepskiej jakości :-( coś się matka nie potrafi dogadać z aparatem :-(

tyle tego było pod choinką ;-)


szukamy, buszujemy, walczymy z opakowaniami ;-)

i pozujemy tak zawzięcie, że aż się oko błyszczy ;-)

Jeszcze raz dziękujemy - niech dobro do Was powróci ;-*



wtorek, 25 grudnia 2012

Co w życiu jest ważne

Przed chwilką wykasowałam dość długi wpis, który powstawał w bólach przez cały dzień...
Od rozmyślania rozbolała mnie głowa, z żalu boli serce...
Kolejny raz odwiedziłam wirtualnie Małego Bohatera...Zabrakło Mu tego czego wszyscy wszystkim życzą w ostatnim czasie - zdrowia... Małe serduszko Szprotki przestało bić 22.11.2012 roku...

Zapalcie Mu jak ja światełko ['] i mocno przytulcie rodziców i brata bliźniaka... jakże ciężko musi Im teraz być... Pamiętajcie o nich wszystkich w modlitwach...

Szprotko! Nie zapomnę o Tobie nigdy ;-*

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Boże Narodzenie 2012


Kochani ;-)

Życzymy Wam nadziei, własnego skrawka nieba, zadumy nad płomieniem świecy,
filiżanki dobrej, pachnącej kawy, piękna poezji, muzyki, pogodnych świąt zimowych, odpoczynku, zwolnienia oddechu, nabrania dystansu do tego co wokół, chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami.

Wesołych Świąt!
Zdrowych Świąt!
Spokojnych Świąt!
Smacznych Świąt!
Pachnących Świąt!
 

niedziela, 23 grudnia 2012

Jasiek na Pierwszej Opolskiej Wigilii Blogerów ;-)

Dawno tak opornie nie szło pisanie posta... Zaczęłam w czwartek w nocy, potem wszystko skasowałam, napisałam od nowa i znów skasowałam... Wbrew pozorom post nie jest nieprzyjemny, "ciężki", nie chcę poruszać trudnych tematów... ot, taka kolejna mała relacja z bardzo przyjemnego spotkania. Ale opornie idzie mi to pisanie....
Nie wiem od czego zacząć... jest tyle rzeczy, o których chciałabym napisać, a nie potrafię uszeregować ich wg "ważności"... kolejny raz zacznę od początku ;-) chronologicznie ;-)
Nie tak dawno temu, bo zaledwie...3 tygodnie temu zostaliśmy zaproszeni do fejsbukowej Opolskiej Blogosfery ;-) bardzo szybko padł pomysł zorganizowania spotkania ;-) na pierwsze poszłam sama ;-) nie znałam nikogo, ale rozmawiało mi się z tymi ludźmi super, więc jak padła propozycja spotkania się na Wigilii Blogerów byłam na TAK ;-) pierwsza wersja zakładała, że pójdę sama, niektórzy nawet proponowali zorganizowanie konkursu na jak najszybsze wypicie grzańca :-D więc tym bardziej powinnam iść sama ;-) ale... ale okazało się, że na tą naszą opolską Wigilię przyjedzie gość specjalny ;-) Ktoś, kogo aspik Jasiek przez kilka tygodni oglądał na ekranie TV ;-) pewnie nie wiecie, ale Jasiek oprócz bajek ogląda też z tatą programy kulinarne ;-) różne wersje Master Chefa (amerykańską, australijską, dziecięcą...), Gordona Ramsey'a, Ugotowanych itp. W maju jak byliśmy w Warszawie koniecznie chciał iść na obiad do Magdy Gessler :-D No i jak tu takiego telewidza nie zabrać na spotkanie z Kingą Paruzel - Ale Babką ;-) nie possible, co nie? ;-) Powiedziałam mu, ucieszył się bardzo a ja przez kilka dni miałam na syna haka: "Jasiek, ubieraj się, bo nie pójdziesz na Wigilię z Kingą z Master Chefa" - działało ;-)
W czwartek Jasiek zapakował prezencik dla Kingi i poszliśmy do Kofeiny 2.0 ;-) Pierwsi opolscy blogerzy rozstawiali już pierwsze smakołyki na stołach ;-) a my poszliśmy do baru zamówić coś do picia ;-) kiedy wróciliśmy na czarną salę na kanapie siedziała... Kinga ;-) Jasiek był zajęty telefonem i w pierwszej chwili był nieco zdezorientowany gdy Kinga zwróciła się do niego po imieniu ;-) pewna czarnowłosa anielica opowiedziała co nieco o Jasiu Gościowi Specjalnemu ;-) Jasiek sztywno, bo sztywno, ale wręczył prezent, a potem przyszedł też czas na rozmowę z Kingą, autografy i fotki ;-)
Tu Jasiek dostaje fotki z autografem ;-) oczywiscie nie mógł się zdecydować, które zdjęcie mu się podoba więc...dostał oba;-)
Dziękujemy za fotkę Delimammie ;-)

Pierwsza Opolska Wigilia Blogerów nie będzie ostatnią ;-) Powiem Wam, że to co mnie uderzyło już na samym początku to to, że ludzie prowadzący tak różne blogi, znający się od kilku tygodni, tak rewelacyjnie się ze sobą dogadują ;-) że z mety było tyle wspólnych tematów, że chyba każdy czuł niedosyt, ze to spotkanie tak szybko się skończyło... Niesamowita była też Kinga ;-) jakby nie było osoba publiczna, znana z telewizorni ;-) no właśnie..my ją znaliśmy, ale ona nas...już trochę mniej ;-) dystansu żadnego nie było, nie było gadania o Master Chefie (przynajmniej ja nie słyszałam takich rozmów), nie było gwiazdorzenia ;-) Była najnormalniejsza Kinga ze swoim mężem ;-) i z pysznym piernikiem ;-)
Znów zaczynam pisać o jedzeniu? o słodkościach? Aaaaa.... dobra... takie było założenie , że jak na blogerów przystało, coś wspólnie napiszemy ;-) jakiegoś pościka ;-) każdy po kawałeczku... No prawie każdy, bo nasza fotoreporterka biegała, fotki cykała i nic nie napisała :-( następnym razem nie będzie jej odpuszczone ;-)

poniżej pozwalam sobie opublikować pierwszy zbiorowy post Opolskiej Blogosfery ;-)



Opowieść Wigilijna blogerów



Te Święta będą dla mnie wyjątkowe. Zawsze spędzam je w gronie rodziny. Dzięki blogowaniu, ona się powiększyła. Niesamowite jest to jak prosto można poznać fantastycznych ludzi, a spotkanie ich w rzeczywistości sprawia, że wierzę w magię świąt. www.alebabka.blogspot.com

Magiczny jest także dzisiejszy wieczór. Urocza knajpka w centrum Opola, światło świec, domowe wypieki oraz grupa ludzi zebranych przy jednym stole. Rozmawiają o czymś i, na pierwszy rzut oka, mogłoby się wydawać, że bardzo dobrze się znają. www.wiecejluzu.com

A tu klops. Bo jest i kuchenne lelum-polelum. Które nie było w stanie zwykłych ciastek, czy nawet pierożków (własnej roboty) przynieść ze sobą. I nie za bardzo te blogi kojarzy. I nie zna tych ludzi wokół. Ale wie jedno – wracam, piszę. Jak bardzo się myliłam, przychodząc przestraszona na spotkanie. Że to w sumie żadna magia świąt. Po  prostu – opolscy blogerzy. Każdym uśmiechem, potrząśnięciem dłonią zachęcili, by sprawdzić swoich internetowych podopiecznych. www.lubieogorki.com

Jedni sprawdzali podopiecznych, inni myśleli o podopiecznych, czytaj - o odnóżkach i klonach. Czuję się jak wypuszczona z buszu – jak ja dawno nie rozmawiałam na normalne tematy. Melduję, że żadnych pierożków, ani ciasteczek nie przyniosłam, ale te, które tu są, smakują fantastycznieJ Bo nie są robione przeze mnie www.dzielnyfranek.blogspot.com

Gdy już wszyscy zasiedliśmy do stołu, pomyślałam cytatem z filmu Lejdis: „Połowę z tych ludzi pierwszy raz na oczy widzę.” Nieważne, i tak jest fajnie. Zaczęliśmy rozmawiać i przez treść rozmowy popłynęły inspiracje i radość z naszej obecności. To Nasz Wieczór i prywatne święto każdego z nas. Nie planowałam przyjazdu do Opola, podobnie jak nie spodziewałam się, że powstanie Opolska Blogosfera. Jak widać, najlepsze przychodzi do nas tak po prostu, gdy jesteśmy najbardziej sobą. Każdy z blogerów jest jak najbardziej sobą – w końcu każdy pisze o tym, czym żyje.

Dobrze czasami zapomnieć o bożym świecie. O praniu, prasowaniu i zmianie pieluchy. O kuchni, gotowaniu obiadów i szykowaniu dziecka do przedszkola na drugi dzień. Dobrze w jednym miejscu spotkać ludzi, którzy mają niby wspólną pasję, ale tak naprawdę inne zupełnie różne. Opole blogami stoi. Mam nadzieję, że za rok będzie nas tyle, że zabraknie w Opolu lokalu z wystarczającą ilością miejsc  www.bistromama.blogspot.com

Aspik Jasiek przyszedł na Wigilię blogerską z wypiekami na twarzy ;-) czekał z niecierpliwością na spotkanie z Kingą ;-) przyniósł własnoręcznie wykonaną choinkę piórkową ;-) nie bez znaczenia był też fakt, że miało być jedzonko ;-) degustacja była tak intensywna, że brzuszek się zapełnił ;-) Jasiek uwielbia kulinarne blogerki ;-) i już czeka na spotkanie w przyszłym roku ;-) www.aspik-jasiek.blogspot.com

No i miało być też moje ciasto. Pech chciał, że nie wyszło, przez głupotę i nieznajomość własnego piekarnika. I jak ja mogę się nazywać kulinarną blogerką? Nie znam przecież własnego sprzętu podstawowego! Dobra dobra, ja się dopiero rozwijam, mogę popełniać błędy, prawda? J A teraz, przekazuję komputer naszej prawdziwej znawczyni, bo sama coś wenę straciłam, pokaż klasę pani instruktor!  

Mało brakowało, a Pani Instruktor zabrakłoby na dzisiejszym spotkaniu. To byłby dopiero Koniec Świata! www.delimamma.blogspot.com

I pomyśleć, że jeszcze dziś rano temperatura mojego ciała była tak wysoka, że można by jajko usmażyć na moim brzuchu. Byłam jak ten wigilijny śledź... Martwa, sflaczała... To, że nie miałam ochoty pójść do pracy jest naturalne. Ale żeby nie mieć ochoty na seks? To znaczy, że naprawdę było ze mną źle. Wzięłam tabletkę jedną. Wzięłam tabletkę drugą. I nic. Nic by nie pomogło, gdyby nie czekolada. Rozpuściłam kilka tabliczek. Dodałam szczyptę miłości i wyszły – piernikowe pralinki. A ja wyszłam z choroby. I doszłam do pewnego przytulnego lokalu. Jeśli prawie wszystkich ludzi łączy miłość do czekolady, to zdecydowanie wszystkich zebranych w tym lokalu łączyła miłość do blogowania. Co było czuć intensywnie, niczym aromat piernika. I co widać po tym, o jakże dobrze wypieczonym, wspólnym wpisie blogowym. www.blogczekolady.blogspot.com

Czas płynie, wieczór pełen emocji wydaje się nie mieć końca, w domu czekają mężowie i kochankowie/kochanki – na próżno! Niech to trwa... www.delimamma.blogspot.com



Ehhh...co ja tu będę jeszcze pisać...sami zobaczcie ;-) oto fotorelacja Amelii Olszewskiej ;-)

oto Opolscy Blogerzy z Gościem Specjalnym Kingą Paruzel ;-)

spisują swoje marzenia na następny rok ;-) oczywiście te związane z blogiem ;-)

Kinga i my ;-)

widzę jedzenie, łapię jedzenie, JEM ;-)

i popijam ;-) ale letko nie jest...w Kofeinie 2.0 jeszcze nie wiedzą, że aspiki lubią pić fruciaki przyciachaną słomką ;-)

widzicie minę Jaśka? On już wie, że mąż Kingi przyniósł COŚ SŁODKIEGO ;-) a co? zobaczcie ;-)
niestety smaku nie umiem przekazać :-( piernik był bajeczny ;-)

Kinga z mężem ;-) chyba zadowoleni byli... ;-)

OK ;-) na tym czas skończyć pisanie...wpis rodził się w bólach ;-) ale jest ;-)
a ja zmykam do kuchni wyjąć strucle z piekarnika ;-)

wtorek, 18 grudnia 2012

Pożeracz damskich serc ;-)

Nie, tym razem żadnej relacji nie będzie.
Tak naszło matkę na rozmyślanie... w końcu wróciła dziś do domu przed 20:00 to się nudzi i wymyśla ;-)
Wymyśliłam otóż, że mój synek to niby taki nieogarnięty społecznie jest, ale kobiety, dorosłe kobiety... umie oczarować ;-)
Jaśkowy fanklub rośnie w siłę ;-) facecikowi przewraca się w głowie - postanowił zostać...celebrytą :-D ale chce być trochę bogatszy niż Kuba Wojewódzki... żeby oprócz ferrari było go stać na normalne buty :-) padłam i leżałam :-D

Jeszcze jedna sprawa... Jasiek jest pod dużym wpływem...ciasteczek i...kulinarnych blogerek ;-) Niemal tydzień w tydzień wcinał ciasteczka bistro mamy ;-) no ale jak Jasiek ma nie lubić gotujących kobiet...on kocha jeść...
rozmowa z dzisiejszego poranka...
idziemy do szkoły/przedszkola/pracy... przechodzimy przez Ozimską...Jasiek oczywiście idzie jak koń...pada komenda stój, ochrzan i mój wywód na temat potrącenia przez samochód...
Jasiek paruje tekstem "byłem w szpitalu 8 dni - fajnie tam jest"
ja odbijam piłeczkę: "ale byłeś na badaniach, a po wypadku mógłbyś być połamany, mógłbyś mieć operację jakąś nie daj Boże..."
piłka po stronie Jaśka "po co operację?"
moja kolej: "no jakby Ci się w czasie upadku coś w środku popsuło" (aspikowi trzeba obrazowo)
Jasiek pyta: "ale to by bolało? no ta operacja?"
ja: "nieee, uśpiliby Cię żebyś niczego nie czuł"
piłka po stronie Jana, który bierze potężny zamach: "ale jakbym spał to co bym jadł?"

biedne niedożywione dziecko, którego brzuszek jest niczym innym jak opuchlizną głodową... teraz też twierdzi, że zasnąć nie może bo głodny jest...

czy są jeszcze osoby, które dziwi jaśkowa fascynacja kuchnią? ;-) i gotującymi babkami??? ;-)

PS. ten tekst nie był autoryzowany przez aspika Jaśka... ;-) totalna samowolka matki ;-)

niedziela, 16 grudnia 2012

Aspik pierniczy ;-)

A co!!!
W końcu zbliżają się Święta ;-) a jak pierniczyć to tylko z bistro mamą i Miejską KURĄ ;-) oczywiście w Kafce ;-) Tym razem imprezę współorganizowało Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu

Zaczęło się od wizyty kolędników ;-) Jasiek był nieco zdziwiony a Monia... wystraszona ;-) w końcu pierwszy raz widziała większą wersję samej siebie - diablicę ;-)

Po odśpiewaniu kolęd małe (i duże) tygryski ruszyły do stołów ;-) Zanim bistro mama wyjaśniła co i jak znaleźli się tacy, którzy wyjadali cukier puder na sucho :-) aspikowa siostra w tej grupce była ;-) a jakże ;-) po dolaniu wody do cukru pudru zaczęło się szaleństwo ;-) mieszanie, bełtanie i sprawdzanie czy lukier jest idealny ;-) bistro mama biegała wśród swoich małych czeladników i dolewała, dosypywała i chwaliła ;-) Jasiek ma już taką wprawę i doświadczenie, że do własnoręcznie ukręconego białego lukru dodał trochę niebieskiego z tubki i miał niestandardowy kolorek ;-) niestety...matka aspika nie zdążyła wyjąć aparatu...Jasiek ze swoimi pierniczkami gdzieś zniknął... wypatrzyła go jednak bistro mama i uwieczniła moment "przestępstwa" - oto on - fotka jak to Jasiek został złapany na gorącym uczynku :-)

Monia nie kryła się nic a nic - dlatego jej bistro mama "trzansęła" aż dwie fotki ;-)






Potem...potem nie wiem dokładnie co się działo... Jasiek i Monia stanowczo odmówili zdjęcia butów i zabawy na dywanie... pewnie wtedy zostałam zaciągnięta do Kafkowego baru i naciągnięta na gumy do żucia ;-D
Przerwa w pracy była po to, żeby lukier zdążył zaschnąć na pierniczkach ;-) ale żeby mu to było dane trzeba było odciągnąć od stołu czeladników, żeby nie uczynili tego co Jasiek, czyli nie zjedli WSZYSTKICH udekorowanych pierniczków... Tą karkołomną misję wykonywała "ciocia Becia" ;-) Drobna kobieta, ale z takim głosem że... ;-) przy pomocy pierniczków przygotowanych przez MPP - dała radę ;-)  i właśnie wtedy do akcji mogła wkroczyć Miejska KURA ;-) która przygotowała dla dzieci przecudne domki, w które mogliśmy zapakować pierniczki i zabrać ze sobą ;-)
Oto domki okiem bistro mamy ;-)
cudne prawda?

i w te gotowe domeczki dzieci pakowały swoje pierniczki ;-)

na szczęśliwe i zmęczone (? zmęczone? nieeee...dzieci zmęczone nie były - rodzice prędzej ;-)) dzieci czekała niespodzianka... Muzeum Polskiej Piosenki ma wtyki na samej górze ;-) Jakoś udało im się sprowadzić Mikołaja raz jeszcze w to samo miejsce - do Kafki ;-) i znów były prezenty ;-)
No i to był prawie koniec imprezki ;-) Jeszcze śpiewanie kolęd było ;-)

Znów super się bawiliśmy ;-) DZIĘKUJEMY :-)
Osobno chciałabym baaaardzo podziękować bistro mamie za zdjęcia - wszystkie, które pojawiły się w tym wpisie są jej autorstwa ;-)

moje jest tylko to jedno - gorąca czekolada na dwie słomki to już nasza Kafkowa tradycja ;-)


za fotkę należą się podziękowania cioci Gosi - że szturchnęła matkę w odpowiednim momencie ;-) Dzięki ;-*



Na następną relację z warsztatów będziecie musieli zaczekać do nowego roku ;-) Mam nadzieję, że w styczniu coś się zorganizuje ;-)

Do przeczytania ;-)




Podział obowiązków ;-)

Oświadczenie ;-)

W związku z bardzo dużymi umiejętnościami aspika Jasia, jego zapałem i chęciami ustala się co następuje:

1. Matka aspika pełni na tym blogu rolę kronikarki - sekretarki ;-) i pisze czcionką koloru czarnego ;-)

2. Aspik Jasiek będzie komentował wydarzenia w miarę jak zapału i chęci wystarczy ;-) wpisów będzie dokonywał czcionką w kolorze niebieskim ;-)

3. Wybór fotek zamieszczanych na blogu będzie dokonywany przez aspika Jasia przy dyskretnej sugestii matki ;-)

wtorek, 11 grudnia 2012

Pierwszy samodzielny wpis aspika Jaśka ;-)

Dzień dobry pisze aspik Jasiek  dziękuje za 1% dla mnie. Bardzo chce podziękowaci w zamian 
opowiem wszystkim o warsztatach w Kafce. nie umiem prawidłowo pisać zdań  więc pokarze Wam na zdjęciach.
to ja na pierwszych warsztatach.

to ja i moje pjerwrze ciastka.

Jem swoje ciastka całe zobaczycie je o jedno zdjęcie wyżej                                                     

tutaj zaczynamy robić płyn do baniek.





tutaj robimy wulkany były nawet kilka łączonych.

tutaj na pamiątkę robimy rybę z kolorowych złożonych na pół kółek.


tu są urodziny pluszowego misia.



tu widzicie wszyscy tort który zrobili wszyscy którzy byli na warsztatach.

tu jestem z Misią i zaczynamy jeść ciastka.



to babeczka przedstawiająca rudolfa.

Mikołajkowo

Ciężko było się zebrać matce aspika do napisania czegokolwiek... Tak dużo się wydarzyło ostatnio, że człowiekowi trudno zdecydować od czego zacząć... w dodatku Jasiek siedzi obok i czeka na swoją kolej, bo postanowił też parę słów skrobnąć...
Dobra, jak na histo(e)ryczkę z wykształcenia zacznę chronologicznie ;-)

Ostatniego posta opublikowaliśmy Mikołajkową nocą ;-) jeszcze przed tym, jak Jasiek i Monia znaleźli pod poduszką (no dobra..., u nas "pod poduszką" znaczy "przy łóżku" - aspik jest drobiazgowy - uczepi się, że matka kłamie ;-))
Mikołaj spisał się na medal - Jasiek znalazł Lego starłorsowe :-) przez które nie chciał iść do szkoły.... Nie uważacie, że 6.12 powinien być dniem wolnym od pracy? Przynajmniej w budżetówce? :-) Monia nie stawiała oporu, bo najbardziej ucieszyły ją....żelki ;-) Lalkę - syrenkę delikatnie mówiąc...olała ;-) Skoro już przt tym jesteśmy to...przez klocki Jasiek olał dłubanie przy bombkach - obiecał swojej Pani wychowawczyni bombkę ekstra dla niej ale...połowa jest, a druga sama zrobić się nie chce :-( został mu tydzień...
Czwartek i piątek upłynął Jasiowi na zabawie klocuszkami, a w sobotę... W sobotę mieliśmy kusić ;-) Kogo? Świętego Mikołaja rzecz jasna ;-) Najpierw jednak to nas skusiła Kafka do spółki z bistro mamą i Kurą Miejską na kolejne warsztaty manualno - kulinarne ;-)
W sobotę musiałam iść do pracy :-( po powrocie zastałam Jasia w kiepskim humorze...nie wróżyło to dobrze, ale Święty z Miejską Kurą i bistro mamą przegonili focha ;-)

ale...chronologicznie miało być...

najsamwpierw trzeba było wytężyć szare komórki ;-) pani Beata rozdała elfikom kartki i musieli odszukać na rysunkach serduszka, gałązki jemioły itp. ;-) Jasiek trochę się denerwował, ale nie było najgorzej ;-) tym bardziej, że chwilkę później do akcji wkroczyła Miejska Kura z papierowymi cudami ;-) dzieciaki miały zrobić czapeczki ;-) Jasiek ochoczo wziął się do roboty ;-) jak złapał dziurkacz, tak go puścić nie chciał ;-) Monia miała prawie całą czapeczkę ozdobioną a Jasiek nadal dziurkował :-) znów pojawiła się złość.... "bo ten głupi pompon nie chce się trzymać!" - klej magic uratował sytuację ;-)

w gotowych czapach pani Beata znów zaprosiła elfiki na dywan, żeby zwabić Mikołaja jakąś fajną opowieścią ;-) Opowieść zaczęła Monia, a Jasiek taktycznie schował się za filar :-)
Pewnie dlatego Święty Mikołaj nie przybył... i tu do akcji wkroczyła bistro mama ;-) ze swoimi babeczkami z których powstały takie oto cudne renifery ;-)
tu by Jasiek
a tu by Misia
a tak wyglądały prace przygotowawcze ;-)

i na te łakocie Mikołaj się skusił ;-) przybył z wielkimi workami z prezentami ;-) Było zamieszanie, dziękowanie i okrzyki zachwytu ;-)
a wracając do domu widzieliśmy na niebie kolorowe światełka ;-) najpewniej były to sanie Świętego Mikołaja ;-)

Kolejny raz dziękujemy Kafkowo - blogerskiej ekipie ;-) i pani Beatce ;-) i Mikołajowi oczywiście ;-)


I nadejszła ta chwiła, kiedy... Kiedy trzeba wyrazić to co się czuje...a to proste nie jest... W ciągu ostatnich kilku tygodni wiele się w naszym życiu dzieje ;-) Co chwilę spotykamy na swojej drodze Dobre Wróżki, Mikołajów, Elfy czy Anioły...Ludzi o sercach jak stąd do końca galaktyki ;-)
Bistro mama napisała o Jasiu na swoim blogu -bistro mama
Kofeina wspomniała o Jasiu na FB (niestety matka nieumiata - nie daje rady wkleić tego konkretnego posta na tablicy Kofeiny, ale fanpage zapoda - Kofeina Opole )
BBciotki też działają ;-)
Wiem, że to zwykłe "DZIĘKUJĘ" to mało, więc życzę Wam wszystkim zdrowia i tego, żeby to dobro, które dajecie nam, wróciło do Was ze zdwojoną siłą ;-*




czwartek, 6 grudnia 2012

O świątecznych ozdobach i nie tylko ;-)

Na małą chwilkę zniknęliśmy z Jasiem ;-) byliśmy trochę zajęci, ale dziś możemy się już pochwalić efektami naszej nieobecności ;-)
Jasiek ma problemy z motoryką małą..., nie lubi lepienia, ugniatania, rysowania, malowania, a pisania szczerze nienawidzi :-( jedyną formą ręcznej aktywności aspika jest wycinanie. Jeśli chodzi o pisanie i rysowanie, to Jasiek bardzo słabo dociska pisadełko, przez co ledwo widać to co napisał czy narysował. Namawianie go do prac ręcznych zawsze było ciężką robotą :-(
Jakiś czas temu na zebraniu w szkole padł pomysł, żeby zorganizować kiermasz świąteczny, że Rada Rodziców zakupi styropianowe bombki, dzieci je ozdobią i rodzice będą je mogli kupić na kiermaszu. Pomyślałam wtedy, że może Jasiek trochę inaczej spojrzy na ozdabianie bombek niż wałkowanie plasteliny ;-) sprawdziłam na allegro - styropianowe kule i stożki nie były takie drogie więc... ;-) Potem matka zasięgnęła języka i nauczyła się robić bombki i choinki techniką karczochową ;-) ale to nie było to... dla Jasia składanie wstążeczek było jednak za trudne :-( ciął wstążki i podawał mi szpilki a miał przecież ćwiczyć paluszki... matka wpadła na pomysł, żeby paluszki pana Jana robiły kuleczki z kolorowej bibuły ;-) tak powstała pierwsza choinka Jasia 

W czwartek wracałyśmy z Monią z przedszkola i nie zdążyłyśmy na zielone światło na przejściu dla pieszych...hmmmm...niedaleko był sklep papierniczy...a w nim: szpilki krótkie, wstążki, piórka i cekiny ;-) 

Przyniosłyśmy to wszystko do domu i...zaczęła się produkcja ;-) co ważniejsze - samodzielna Jasia ;-) przy choince piórkowej nie trzeba było mu wcale pomagać ;-) 


bombki cekinowe...ingerencja matki ograniczała się do wyrysowania wzoru - potem działały paluszki Jasia i oto efekty




Fajny to czas ;-) siedzieliśmy sobie w trójkę i dłubaliśmy ;-) Jasiek cekiny, ja wstążeczki a Monia... niżej na fotce jest dzwoneczek...Monia źle znosi ingerencje w jej proces twórczy więc poza wstążeczką na dzwonku i cekinami na górze resztę robiła sama ;-) ma na koncie jeszcze kilka innych prac, ale jeszcze nie wystarcza jej cierpliwości i jeszcze ich nie wykończyła - może do następnej Gwiazdki zdąży :-)

Nasza krwawica wystawiona jest na aukcjach charytatywnych Jasia ;-) 
Jeśli ktoś miałby ochotę sprawić sobie bombeczkę lub choineczkę to zapraszamy:  

Dziś jest już 6.12 ;-) pewnie gdzieś niedaleko jest Święty Mikołaj i tylko czeka aż zgaśnie światło ;-) u nas w sumie było już ich kilku ;-) Była dziś u nas przemiła pani Ewa, która kupiła przedmiot na aukcji Jasia... Kupiła coś dla siebie a Jasiowi podarowała wielką ciężarówkę - jeszcze raz serdecznie dziękujemy ;-) 
Ostatnio wokół nas Dobrych Ludzi jest prawdziwy wianuszek ;-) 
Dziękuję Wam wszystkim za każdy gest, każde dobre słowo ;-) 
Dzięki Wam, czujemy, że nie jesteśmy sami ;-) i że...DAMY RADĘ :-)





niedziela, 2 grudnia 2012

Śmiech i radość ;-)

W tym tygodniu nie byliśmy na żadnych warsztatach :-( siedzimy w domu solidaryzując się z chorą Moniką :-( Farciarz Jasiek idzie jutro do szkoły a ja... zostaję w domu z terrorystką...
Teraz jednak szanowna córka dała nam chwilkę wytchnienia - śpi ;-) chyba faktycznie jest chora, bo normalnie jej się to nie zdarza.
W chwili kiedy Wam to piszę Jasiek leży na swojej kanapie i... Kiedyś już pisałam o zacięciu technicznym Jasia ;-) Uwielbia informatykę i biedna ja, kiedy odbieram go wcześniej i nie może "zamknąć sali informatycznej". 
Od jakiegoś czasu Jasiek "męczy" moją starą komórkę - zrobił sobie SMS-owy pamiętnik a dziś poznał tajemne siły bluetootha ;-) Wziął jeszcze starszą komórkę i zgrywa z niej fotki - wiekowe fotki ;-) przerzuca zdjęcia swoje i Moni ;-) w tej starej komórce były np. moje jedyne ciążowe fotki ;-) są fotki z pierwszych chwil w domu panny terrorystki ;-) jest fotka Jasia wymalowanego po indiańsku - ospę miał wtedy :-D
Jasiek ogląda zdjęcia z entuzjazmem i...niedowierzaniem. Co chwilkę pyta "to byłem ja?, taki mały?" Rozczula się nad siostrzyczką "taka malutka i słodziutka" - dobrze, że siostrzyczka śpi, bo by pokazała braciszkowi jaka jest słodziutka :-D
Fajnie tak czasem pobyć z Jasiem sam na sam - mamy tych chwil bardzo mało, fajnie jest skupić się na jednym tylko dziecku, poświęcić mu 100% czasu i uwagi...Fajnie jest posłuchać pojedynczego śmiechu, choć chwile kiedy Jasiek i Monia śmieją się razem też są cudowne ;-)

Uwielbiam kiedy aspik śmieje się naturalnie i spontanicznie ;-) i uwielbiam mojego aspika ;-) a to słowo zaczynające się na "ko..." szepnę mu zaraz do uszka ;-)