wtorek, 26 listopada 2013

Kryptonim PIETRUSZKA

Niech Was nie zwiedzie moje milczenie ;)
działamy cały czas ;) 

nadejszła oto wiekopomna chwiła...

robimy z pietruszki prawdziwą celebrytkę ;) do telewizorni ją wysyłamy ;)

oto szczegóły:

Jeśli chcecie z nami przypomnieć mediom o ich społecznej odpowiedzialności za przekazywane informacje, przyłączcie się czynnie do naszej akcji. Od dziś wysyłamy pietruszkę do redakcji Faktów TVN, żeby przypomnieć o faktach związanych z autyzmem a nie o mitach.
Ponieważ wszystko zaczęło się od nominacji do finału akcji “Zwykły Bohater” pani Renaty Radomskiej, matki, która jakoby „wyleczyła” swoją córkę z autyzmu poprzez specjalną dietę, eliminując z niej m.in. pietruszkę wysyłajcie w dowolnej ilości to śmiertelnie niebezpieczne warzywo – korzeń albo nać – do:
Pana Kamila Durczoka
Redakcja Faktów
ul. Wiertnicza 166
02-952 Warszawa
oraz do wszystkich miejsc, w których według was powinni się dowiedzieć o naszej akcji.

Do pietruszki dołączcie wiadomość:
„Pietruszka to wyjątkowo zdrowe warzywo. Zawiera ogromne ilości żelaza, fosforu, potasu i magnezu oraz witaminy A, C, B i PP. Posiada właściwości oczyszczające oraz moczopędne. Wykazuje się też działaniem odkażającym, poprawia trawienie i zwalcza przykry zapach z ust. Nie ma żadnego wpływu na autyzm.

I niech moc pietruszki będzie z wami!

nasza przesyłka jest już gotowa ;)

niedziela, 17 listopada 2013

DALEJ NIE O TO CHODZI!!!

Hmmm... wydawało mi się, że piszę po polsku... cały czas tak mi się wydaje, ale wiem też, że nie zawsze potrafię wyrazić słowami to, co mi się we łbie kołacze... W końcu też mam Zespół Aspergera ;)

Nie moi drodzy..., wcale nie twierdzę, że dieta jest zła... Wiem, że czasem jest niezbędna, że pomaga... Jaśkowi pomogła. Młody od urodzenia dość mocno ulewał, miał tzw. "lukrowane" policzki...wszystko wskazywało na alergię na białko mleka krowiego... odstawiliśmy mleko - problem zniknął ;) jakiś czas później okazało się, że odstawienie glutenu też pomogło. Dietę bezmleczną i bezglutenową stosowałam dość rygorystycznie. Mój autystyczny mózg działał na zasadzie "wszystko albo nic", "albo czarne, albo białe" - jeśli na opakowaniu było zastrzeżenie "może zawierać śladowe ilości glutenu/mleka" nie kupowałam produktu..., jeśli nie potrafiłam zidentyfikować czy syrop glukozowo - fruktozowy był zagęszczony mąką pszenną czy "bezpieczną", to też nie kupowałam produktu, który ten syrop miał w składzie... majonez kręciłam sama, bo nie miałam pewności, czy ocet użyty do wyprodukowania majonezu nie był czasem zanieczyszczony glutenem... Jasiek był na diecie, objawy które występowały...zniknęły ;) ale nie piszę tu o objawach ZA... te zaczęły "wychodzić" jak Jasiek poszedł do przedszkola... będąc na diecie.... Kiedy alergolog stwierdził, że można wprowadzić białko mleka krowiego - zrobiliśmy to i... nie było regresu! Nie było też regresu po wprowadzeniu glutenu... Jasiek nie był dzieckiem z zaburzeniami metabolicznymi! Dieta pomogła mu w pozbyciu się alergii ;) i tyle ;) 

Dlaczego rodzice dzieci z autyzmem tak krzyczą i oponują przed nazywaniem autyzmu chorobą i to w dodatku chorobą metaboliczną?
To proste - na chorobę są jakieś pigułki..., chorobę się leczy
Autyzm nie jest chorobą, nie ma na autyzm żadnej pigułki... AUTYZMU SIĘ NIE WYLECZY...
 Choroba, chorobą... czasem nawet używa się takiego skrótu myślowego, ale... choroba metaboliczna... tak jak pisałam poprzednio (tutaj) boimy się, że zdesperowany rodzic wpadnie w szpony "lekarzy" DAN...
zostawiam Was z kilkoma linkami.... poczytajcie, pooglądajcie, pomyślcie i zdecydujcie, czy w obronie dzieci nie warto przyłączyć się do naszego PROTESTU  + AUTYZM BEZ BZDUR - strona naszego protestu


i jeszcze raz przypomnę (wiem, nudna jestem...)


piątek, 15 listopada 2013

TO NIE TAK!!!!

Dawno nie pisałam na blogu... Pomysłów mam sporo, kilka postów zaczęłam pisać, ale czasu brak :-( niestety muszą zaczekać w kolejce...czas też musiał się znaleźć.
Napisanie tego posta uważam za swój obowiązek. Obowiązek wobec osób, które tu kiedyś trafią w poszukiwaniu informacji na temat zespołu Aspergera, objawów, terapii... 
Jakiś czas temu na grupie zrzeszającej rodziców dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu ktoś zapytał o opinie na temat książki "Autyzm bez łez"... Pojawiły się pierwsze opinie, z których dowiedziałam się, że książka traktuje o diecie... wygooglałam sobie, że autorka jest terapeutką i... przeszłam nad tym do porządku dziennego. Na zakup książki mnie nie stać, a jedyną dietą, o jakiej myślałam to "Żreć Mniej" ;-)

Zapomniałam o sprawie. No.., powiedzmy, że ja chciałam zapomnieć o sprawie, ale sprawa nie dała o sobie zapomnieć...  Okazało się, że autorka książki została zgłoszona do programu "Zwykły bohater". Dopiero wówczas dowiedziałam się, że "autyzm jest chorobą metaboliczną" i że jedyną szansą dla dziecka jest dieta... "bananowe czopki", "sok z sałaty" i inne takie 'kwiatki". 
Zalała mnie krew... momentalnie! Przypomniał mi się początek naszej drogi... Przypomniało mi się, jak zostało mi polecone pewne forum dla rodziców dzieci z autyzmem...Nie chcę nawet tam wracać, nie chcę przypominać sobie co z własnymi dziećmi robią rodzice, którzy nie akceptują autyzmu... Sok z sałaty i bananowe czopki to...pikuś... przez małe "pe" :-( wiecie, że rodzic może być tak zdesperowany i zaślepiony, że będzie poił dziecko...rozcieńczonym wybielaczem? Że będzie się cieszył z 41 stopniowej gorączki dziecka, bo "organizm wydala metale ciężkie i się odtruwa"? Niestety...takie przypadki są tam na porządku dziennym :-(

Napiszę Wam jak to działa... Zacznijmy od momentu uzyskania diagnozy... Rodzice najczęściej wpadają w rozpacz.., nie mogą się pogodzić z tym, że ich dziecko nie będzie takie jakim je sobie wyobrażali, wymarzyli... Zaczynają szukać pomocy i...odpalają internet. I tutaj...na dwoje babka wróżyła... albo trafią na rodziców, którzy wybrali terapię (psychologiczną, logopedyczną, SI...), albo trafią "tam", czyli w szpony DAN (Defeat Autism Now)... Rodzice z grupy pierwszej robią diagnozy funkcjonalne, zapisują dzieci na terapie i marudzą, że zbankrutować można, bo za terapię trzeba słono płacić... Mylą się ;) koszty terapii to znów pikuś i znów przez małe "pe" ;) Rodzic z kręgów DAN dowiaduje się, że najpierwszejszą rzeczą jaką zrobić musi, to wprowadzenie diety bezmlecznej, bezglutenowej i bezcukrowej.... Potem musi zebrać mocz, wyrwać dziecku włos, utoczyć krwi i wysłać próbki do...USA... Ta... kurierem... siuśki się mrozi i takie tam... się wysyła (aaa, nie...pierwej się płaci... słono...) i czeka na wyniki. Wyniki są oczywiście przerażające... Potworne zatrucie organizmu metalami ciężkimi :-( swoją drogą gdybym groszem śmierdziała to wysłałabym do zbadania psi włos ;) ciekawe czy to by wykryli :-D 
Wyniki badań fatalne... trzeba odtruć zatruty organizm... na forum radzą aby udać się do "lekarza" DAN. Napisałam "lekarz", bo nawet jeśli taka osoba posiada tytuł lekarza medycyny to patrząc na to co robi nie mogę i nie chcę stawiać jej na równi z prawdziwymi lekarzami. Rodzic jedzie - przecież trzeba się pozbyć autyzmu, załatać "dziurawe" jelita, a cena nie gra roli... No z tą ceną to... krótka wizyta, nastraszenie jak jest źle, obietnica, że będzie dobrze, spis suplementów i kasa przyjmie...ok. 300zł... No spoko, da się przeżyć... ale jak się zacznie wyszukiwać suplementy to... no ale suple z hameryki, bo tu w Polsce, ba, w Europie całej barachło... nie nada się... trza z USA najlepsiejsze suple ściągnąć... ściągają... miesięczny zapasik to tak... z 1000zł... Dziecko na diecie, suplementowane... cholera jasna... czemu nie ma efektów??? Forumowicze twierdzą, że to musiało być cięższe zatrucie niż myślano... tak...chelatować trzeba koniecznie! No i rodzic zaczyna ... protokół Catlera czy jakoś tak... sorry - dalej to ja Was nie poprowadzę, bo w sumie to nigdy tego nie rozumiałam... Owszem, byłam na tym forum, czytałam, otwierałam szeroko oczy i... jeżyłam się. Dlaczego? Bo musiałam robić tak jak oni, a na dodatek wpędzali mnie w poczucie winy... Bo zaszczepiłam dziecko, bo nadal chcę szczepić, bo podaję antybiotyki, sterydy i szkodzę dziecku... No cóż... wolałam podać steryd wziewny, gdy Monia się dusiła, wolałam podać Jasiowi antybiotyk, gdy miał zapalenie ucha i wył z bólu... Byłam wyrodną matką, która nie dość, że nie "dietowała", nie suplementowała to.... NA TERAPIE PROWADZAŁA!!! Tak, w tamtych kręgach terapia jest niepotrzebna... w zasadzie rozumiem ich tok myślenia - chore są jelita, to co jelitom psycholog może pomóc? albo logopeda (oj... brzuchomówcy przeca istnieją ;) ), na szczęście zaburzenia integracji sensorycznej są dość widoczne, więc terapii SI się tak nie opierają ;)
A czy tak ciężko zrozumieć udowodnione naukowo fakty? 

AUTYZM NIE JEST CHOROBĄ - JEST ZABURZENIEM ROZWOJOWYM

AUTYZM NIE JEST CHOROBĄ METABOLICZNĄ

przynajmniej u Jasia, który był na diecie bezmlecznej i bezglutenowej od 2 do 5 roku życia... Miał alergię... Teoretycznie więc, ZA powinien nigdy się nie pojawić... a konkretne objawy zaczęły wychodzić ok. 3 rż... Teoretycznie, jak alergolog zalecił wprowadzanie do diety glutenu i białka mleka krowiego Jasiek powinien zaliczyć taki regres, że.... ale nic takiego się nie stało... Jasiek był pod opieką poradni metabolicznej we Wrocławiu... poza otyłością nic mu nie jest....

OSOBA Z ZABURZENIAMI ZE SPEKTRUM AUTYZMU MYŚLI INACZEJ, INACZEJ POSTRZEGA ŚWIAT - JEJ MÓZG PRACUJE INACZEJ NIŻ MÓZG OSOBY NEUROTYPOWEJ (tzw. normalnej)

To są moje prawdy. Tych prawd się trzymam. W te prawdy wierzę. 

Za tą moją wiarę dostaję nagrodę. No dobrze... to nie kwestia samej wiary... za wiarą stoi praca... Jasia i Moni, ich terapeutów, moja też... Nie jest lekko, nie jest różowo, czasem jest pod górkę, czasem jest kroczek w tył, ale wiem, że za chwilę nastąpi wielki skok do przodu... Nie boję się o moje dzieci, nie ubolewam nad tym, że mają Zespół Aspergera, są jakie są, nie znam ich w innej wersji ;) Od urodzenia mają ZA, tacy się urodzili i takimi ich kocham. Gdyby udało się "wyleczyć" autyzm to byłyby zupełnie inne dzieci... takie... obce... Osoby z zaburzeniami ze spektrum autyzmu nie mają gorszego życia... żyją po prostu w innym wymiarze ;) i nie zawsze trzeba ich tak do końca wyciągać do świata neurotypowego ;)

Jak widzicie są dwa drogi "prowadzenia" dziecka z autyzmem...
Wejście p. Radomskiej, autorki książki "Autyzm bez łez", do finału konkursu "Zwykły bohater" doprowadziło do małego zamieszania na Facebooku (TUTAJ). 
Nie protestujemy przeciwko pani Renacie - niech nadal stosuje swoją dietę, ale niech nie wmawia ludziom, że autyzm to choroba metaboliczna, którą można wyleczyć dietą... Nie zazdrościmy nagrody głównej, nie zazdrościmy popularności... 
My po prostu nie chcemy, by w społeczeństwie utarło się przekonanie, że jak dziecko ma autyzm to wystarczy zmienić zawartość gara i będzie cacy... 
Nie chcemy, by jakikolwiek dziecko było "leczone" dietą, jeśli równolegle nie jest prowadzona terapia psychologiczno - logopedyczna i SI! Każdy dzień bez terapii jest wg mnie dniem straconym, ale przekonanie, że autyzm to "choroba cieknącego jelita" stawia terapię na straconej pozycji... Nie, nie terapię - na straconej pozycji jest dziecko :-( i o dobro dzieci i ich rodziców - tych na początku przygody z autyzmem chodzi protestującym.

Poniżej przestawiam kilka linków - poznajcie ich punkt widzenia ;)
na temat
Ojciec Karmiący
Hurra! Autyzm
Koci Świat
Czterdziestka na czereśni
Nasz Autyzm
olga oliwkowa
Rozbrykana Julka
Nasze Miłości
Dzielny Franek
Pomóżmy Antosiowi
Pokochajcie Kubusia
Wytrzymalska i EMIL
Preclowa Strona
Zenusiowy Blog
Aspikowy

i ja jeszcze raz...

AUTYZM BEZ BZDUR - stona naszego protestu