Znów nie ogarnęłam regularnego pisania na blogu :-( za dużo się dzieje, a doba nie jest z gumy :-( w dodatku.... starość nie radość... starość swoje prawa ma - moja upomina się o sen... no więc zamiast pisać - śpię ;)
Dzisiaj jednak, mimo pory późnej zasnąć nie mogłam, więc zasiadłam do kompa i postanowiłam zdać relację z Jaśkowych kolonii ;)
W te wakacje Aspik Jasiek był na 2 koloniach ;)
na pierwszej - zwyczajnej - nad morzem ;) w ciągu 2 tygodni zaoszczędził 80 zł (pomny nauczki z Zielonej Szkoły :-D ) oraz nauczył się... przeklinać :/ tego wątku wolałabym nie rozwijać :-P przynajmniej nie teraz ;)
Znad morza dzwonił Jasiek do mnie niemal codziennie... bywało różnie... prawdziwa huśtawka nastroju... rano mówił, że jest fajnie, po czym wieczorem marudził... Mimo, że był w pokoju z kolegami z klasy... nie było najlepiej :-( mimo, że wychowawcą kolonijnym była jego szkolna wychowawczyni... nie było najlepiej :-(
Nie ma się co oszukiwać - Jasiek dał sobie radę na zwyczajnej kolonii... dyplom dostał...
ale... jakim kosztem? :-(
Takim kosztem, że po powrocie do domu zaczął kombinować, żeby na następną kolonię nie jechać... tyle, że następna miała być zupełnie inna ;) terapeutyczna ;)
Po tygodniowej przerwie spędzonej u dziadków Jasiek wyjechał jednak w góry - do Krościenka nad Dunajcem na kolonię terapeutyczną ;) Najpierw był adeptem, a potem studentem Letniej Akademii Sztuki i Nauki, a wyjeżdżał z Krościenka jako ABSOLWENT ;)
Czegóż się tam nasz Aspik nie nauczył..., jakich zdolności nie nabył... mocy nie posiadł.... i to od samych Mistrzów ;)
Przed wyjazdem Jasiek planował udział w warsztatach matematycznych, przyrodniczych, artystycznych, fotograficznych... mówiłam mu, że doba ma tylko 24 godziny i nie wiem czy zdąży na wszystkie... Mocno zdziwiłam się widząc, ze pan syn jest zapisany na warsztaty...literackie i muzyczne ;) myślałam, że na jego wybrane warsztaty nie było już miejsc, ze go z kolejki wypchnęli....
Tak, to były największe zaskoczenia tej kolonii... Jaśka literata i muzyka to sobie nie wyobrażałam, a tymczasem... dzwoni pewnego dnia Jasiek i mówi, że mam sprawdzić fejsa ;) sprawdzam, a tam na profilu
Fundacji Prodeste... wiersz Jaśka ;)
"Wielkie zakupy w Krościenku"
Letnia akademia sztuki i nauki
Jest na początku Krościenka.
Tam, gdzie rura biegnie cieńka
Po ścianie ośrodka Sokolica.
Tuż obok pędzi ulica.
Za budynkiem płynie rzeka.
Ide po butelkę mleka,
Spacerkiem prosto na rynek.
Przy okazji kupie kminek,
A moze także kominek.
Z kminkiem, mlekiem i kominkiem
Ide sobie dalej rynkiem.
Nagle patrzę - oto deptak!
A tuż nad nim leci ptak...
Wylądował wprost na moście
Pomyślałem wiec o poście.
Oj, nie pójdę do pizzerii
I nie zjem juz mizerii.
Chce uniknąć pogotowia
I nie nadużywać zdrowia.
Nie zabierze mnie karetka
Bo ją przedziurawi kredka.
Biorę mleko i kominek
Do kieszeni wkładam kminek,
Prosta droga, wzdłuż ulicy
Wracam do Sokolicy
To nie koniec niespodzianek ;) Już w poniedziałek z szybkiej, jak na Jasia, relacji telefonicznej dowiedziałam się, że byli na wycieczce u źródełek ;) że się zmęczył i nogi go bolą, że wydał "odpowiednio" pieniędzy i następnego dnia zaoszczędzi, bo nie idą na żadną wycieczkę... Na koniec rzucił "kup mi skrzypce na allegro, bo... pani Ola powiedziała, że jak na pierwszy raz idzie mi świetnie". Matce całkiem wyleciało to z głowy, ale w środę synek zadzwonił kontrolnie...
Jasiek: już są...?
ja: ale co ma być?
Jasiek: moje skrzypce!
ja: nie kupiłam, bo nie wiem jakie.... nie znam się... muszę się z panią Olą skonsultować
Jasiek: przecież ci mówiłem, że pani Ola powiedziała, że świetnie gram i muszę mieć skrzypce!
ja: pogadam z panią Olą...
Jasiek: aha! żebyś czasem o smyczku nie zapomniała!!!!
Ciężko było uwierzyć, że osobnik nie plumkający nawet na cymbałkach, nie śpiewający, nie nucący itd. GRA! Terapeuci jednak dyżurowali, podglądali i.... poświadczyli, że Jasiek gra i idzie mu świetnie ;) ba... nawet grającego Jaśka ofocili ;)
Jasiek nauczył się 2 utworów i nawet nam zagrał fragment, gdy po niego przyjechaliśmy :-) <3
Z Krościenka Jasiek dzwonił sporadycznie ;) telefony i inne elektroniczne gadżety były zdeponowane w... Komnacie Tajemnic ;) a leki w aptece ;)
Telefon dostawał w czasie wolnym i jak się okazało nie odczuwał potrzeby gadania z mamą ;) a to znaczy ni mniej ni więcej, że dobrze mu tam było ;)
Jak mogło być inaczej, skoro sami swoi tam z nim byli, terapeutów znał niemal wszystkich, no i wszystko było jasne i oczywiste ;) a jak nie było, to terapeuci robili plany aktywności vel... instrukcję obsługi ;) np. prysznica ;)
Codziennie rodzice mogli zobaczyć co działo się na kolonii ;) setki zdjęć oglądało się z uśmiechem na ustach i ciepełkiem w okolicach serducha ;) tak, nasze dzieci pojechały na kolonię z odpowiednimi ludźmi ;) Ludźmi, którzy ich rozumieją i wspierają ;) Ludźmi z milionami pomysłów, zaskakującym rodziców (dzieciaki chyba też ;) ) ciągle nowymi, choć codziennie wydawało mi się że bardziej odjechać ni dy rydy :-P
Prodeste nie da rady? NIEPOSSIBLE!!!! NEVER!!! Zresztą... sami zobaczcie kilka fotek ;)
Plan aktywności musi być!
Każdy mógł zdobyć wiele talentów ;)
Jasiek na zajęciach teatralnych ;) ćwiczy okazywanie... złości ;)
Zdobyć indeks nie było łatwo....
Mistrzowie ostro egzaminowali...
Zadania dawali...
ale... UDAŁO SIĘ ;)
dzień czwarty...
Nie samym studiowaniem człowiek żyje...czasem musi się posilić... na wycieczce ;)
ta błogość na twarzy, gdy Jasiek coś je... ;) wyraz twarzy po spożyciu lodów i oscypków nie został (na szczęście) uwieczniony :-P
tu zdaje się Aspik nawywijał i został odesłany na koniec żeby sobie z panem Jasiem pogadać ;) chyba o to przeklinanie poszło... ;)
Nawet monety wybijali...
i takie cuuuudne widoki podziwiali ;)
Jasiek z dyplomem ;)
a tu dyplom i indeks ;)
samobieżnik :)))))))))))))
Samobieżnikiem Jasiek na kolonię pojechał i samobieżnikiem wrócił ;) Ale najważniejsze jest to, że czuł się tam dobrze, był zadowolony i szczęśliwy ;) uczył się rymować, fotografować, grać na instrumentach (na śpiew nie dał się namówić :-) ), odgrywać emocje, udzielać pierwszej pomocy... czego oni tam nie robili...? nawet filmy kręcili ;) było bajecznie ;) po prostu ;) i Aspki zapytany czy w przyszłym roku chce jechać na kolonie odparł: "tylko z Prodeste, ale na 2 tygodnie!"
Takie są plany ;) żeby kolonia w przyszłym roku mają trwać 2 tygodnie ;) i teraz uwaga - napiszę brzydko, ale szczerze! Choćby skały srały to Jasiek na tę kolonię pojedzie! Mam pół roku na ćwiczenie refleksu, szybkości i zwinności, żeby zdążyć zapisać Jasia na kolonię z Prodeste ;)
I pewnie będzie przy zapisach tłok, bo z tego co wiem tegoroczni koloniści podzielają zdanie Jaśka ;) a na dowód cytat z fp Prodeste na FB - 8 sierpnia 2014r. "Dzieją
sie rzeczy niebywałe. Studenci biegają za Mistrzami i dopominają sie o
warsztaty. Stoją pod tablica z planami i skrupulatnie sprawdzają na
która godzinę maja wpisane kolejne zajecia. Bulwersują sie minuta
obsuwy. Nie chcą wychodzić do toalety, bo zajecia im przepadną. Coz za
miła odmiana"
A pewnie, że miła odmiana - w końcu spędzili cudowny tydzień ;)
No i dotarłam do miejsca, w którym chciałabym podziękować Mistrzom :) jesteście wielcy, cudowni i po prostu mega! I uważajcie na mnie, bo planuję powyrywać Wam po kilka włosów w celu sklonowania, bo jest Was najzwyczajniej w świecie za mało :-(
za terapię
za warsztaty
za turnusy
za kolonie
za całokształt
DZIĘKUJEMY :-)
PS. fotki (poza tymi przedstawiającymi indeks i dyplomy) pochodzą z fp Fundacji Prodeste na facebooku ;)