czwartek, 16 października 2014

Konkursowo - AVIVA

Taka sytuacja...
Okazało się, że w konkursie AVIVY To Dla Mnie Ważne mogą startować też blogi ;)
Nagrodą jest 10 000 zł, które zwycięski blog przekaże wybranej przez siebie inicjatywie ;)

Nie macie chyba wątpliwości, że gramy w drużynie Prodeste ;) 

So więc ;) poniżej zamieszczam link, który zlicza głosy oddane za jego pośrednictwem na konto bloga ;) 
Wszystko fajnie - jest jednak haczyk - głosowanie na projekt Prodeste AUTYZM112 nie może odbywać się bezpośrednio - trzeba klinkąć na link, wyszukać wybraną inicjatywę - JEDYNA SŁUSZNA TO AUTYZM112 i dopiero jak wejdziecie na stronkę projektu oddać głos ;) 
I tak z każdego adresu mailowego ;)
I tak codziennie ;) 
I tak jeszcze przez miesiąc ;)

Postarajmy się - a nóż widelec na przeszkolenie naszych dzieciaków będzie aż 40 000 zł


DZIĘKI :-*

wtorek, 7 października 2014

Autyzm112 - Warsztaty z pierwszej pomocy przedmedycznej

Jest takie miasto na południu Polski, między Wrocławiem a Katowicami ;) gdzie zebrało się grono ludzi, którzy chcieli pomagać osobom z autyzmem ;) Powoli zyskiwali renomę, poważanie i szacunek ;) należy im się jak mało komu! Pomagają bardzo, choć nie zawsze głaszczą po główkach... Czasem walną prosto między oczy, ale od razu wyciągają rękę, pomagają wstać i trzymać pion ;) do następnego razu ;) 
Terapię prowadzą nie tylko w gabinetach. Doskonale wiedzą, że prawdziwe życie jest tam - za murami poradni i że to właśnie tam muszą sobie radzić ich podopieczni ;) Dbają też o jakość tego życia ;) Zabierają dzieci i młodzież z autyzmem na piesze wędrówki w ramach projektu Kciuk do góry, idę w góry, prowadzą edukację medialną dzieci i młodzieży z ASD, organizują warsztaty architektoniczne, a latem tego roku zabrali dzieci i młodzież z zaburzeniami ze spektrum autyzmu na kolonie... bez rodziców! Dali radę - i kadra, i uczestnicy ;) dzieciaki nie chciały wyjeżdżać do domów ;) Osoby z ASD chcą być traktowane jak wszyscy inni, chcą też... być potrzebne ;)
Nie raz pisałam tu na blogu, że nie chodzi tylko o to żeby brać - nasze dzieci mogą dużo z siebie dać, ale trzeba im trochę pomóc, stworzyć warunki, pokazać to i owo w odpowiedni sposób ;)

Szaleni Ludzie z Prodeste wiedzą jak dotrzeć do dzieci z autyzmem i zaburzeniami pokrewnymi i mają cały worek pomysłów ;) 
Jednym z nich jest projekt  Autyzm112 - Warsztaty z pierwszej pomocy przedmedycznej ;) pierwsza przymiarka odbyła się na kolonii w Krościenku ;) Dzieciaki świetnie sobie poradziły, pokazały, że chcą i potrafią pomagać, gdy tylko pokaże im się jak to zrobić ;)
Pomysł jest ;) niestety w dzisiejszych czasach do realizacji pomysłów potrzebne są płacidła :-( dużo płacideł... Żeby je zdobyć Fundacja Prodeste zgłosiła swój projekt do konkursu Fundacji Aviva "To dla mnie ważne" ;) Byłabym ogromnie wdzięczna za CODZIENNE  oddawanie głosu na ten projekt ;) nie trzeba wysyłać płatnych SMSów ;) wystarczy mieć adres mailowy i podać swój kod pocztowy ;) z góry dziękuję a teraz odsyłam Was na odpowiednią stronkę


Pomóż nam nauczyć niepełnosprawne dzieci udzielać pierwszej pomocy! Może kiedyś pomogą komuś Tobie bliskiemu ;)

środa, 13 sierpnia 2014

Kolonijny...samobieżnik - Krościenko n. Dunajcem 2014

Znów nie ogarnęłam regularnego pisania na blogu :-( za dużo się dzieje, a doba nie jest z gumy :-( w dodatku.... starość nie radość... starość swoje prawa ma - moja upomina się o sen... no więc zamiast pisać - śpię ;)
Dzisiaj jednak, mimo pory późnej zasnąć nie mogłam, więc zasiadłam do kompa i postanowiłam zdać relację z Jaśkowych kolonii ;)

W te wakacje Aspik Jasiek był na 2 koloniach ;)
na pierwszej - zwyczajnej - nad morzem ;) w ciągu 2 tygodni zaoszczędził 80 zł (pomny nauczki z Zielonej Szkoły :-D ) oraz nauczył się... przeklinać :/ tego wątku wolałabym nie rozwijać :-P przynajmniej nie teraz ;)
Znad morza dzwonił Jasiek do mnie niemal codziennie... bywało różnie... prawdziwa huśtawka nastroju... rano mówił, że jest fajnie, po czym wieczorem marudził... Mimo, że był w pokoju z kolegami z klasy... nie było najlepiej :-( mimo, że wychowawcą kolonijnym była jego szkolna wychowawczyni... nie było najlepiej :-(
Nie ma się co oszukiwać - Jasiek dał sobie radę na zwyczajnej kolonii... dyplom dostał...


ale... jakim kosztem? :-(

Takim kosztem, że po powrocie do domu zaczął kombinować, żeby na następną kolonię nie jechać... tyle, że następna miała być zupełnie inna ;) terapeutyczna ;)
Po tygodniowej przerwie spędzonej u dziadków Jasiek wyjechał jednak w góry - do Krościenka nad Dunajcem na kolonię terapeutyczną ;) Najpierw był adeptem, a potem studentem Letniej Akademii Sztuki i Nauki, a wyjeżdżał z Krościenka jako ABSOLWENT ;)

Czegóż się tam nasz Aspik nie nauczył..., jakich zdolności nie nabył... mocy nie posiadł.... i to od samych Mistrzów ;)

Przed wyjazdem Jasiek planował udział w warsztatach matematycznych, przyrodniczych, artystycznych, fotograficznych... mówiłam mu, że doba ma tylko 24 godziny i nie wiem czy zdąży na wszystkie... Mocno zdziwiłam się widząc, ze pan syn jest zapisany na warsztaty...literackie i muzyczne ;) myślałam, że na jego wybrane warsztaty nie było już miejsc, ze go z kolejki wypchnęli.... 
Tak, to były największe zaskoczenia tej kolonii... Jaśka literata i muzyka to sobie nie wyobrażałam, a tymczasem... dzwoni pewnego dnia Jasiek i mówi, że mam sprawdzić fejsa ;) sprawdzam, a tam na profilu Fundacji Prodeste... wiersz Jaśka ;)

"Wielkie zakupy w Krościenku"

Letnia akademia sztuki i nauki
Jest na początku Krościenka.
Tam, gdzie rura biegnie cieńka
Po ścianie ośrodka Sokolica.
Tuż obok pędzi ulica.

Za budynkiem płynie rzeka.
Ide po butelkę mleka,
Spacerkiem prosto na rynek.
Przy okazji kupie kminek,
A moze także kominek.

Z kminkiem, mlekiem i kominkiem
Ide sobie dalej rynkiem.
Nagle patrzę - oto deptak!
A tuż nad nim leci ptak...
Wylądował wprost na moście
Pomyślałem wiec o poście.

Oj, nie pójdę do pizzerii
I nie zjem juz mizerii.
Chce uniknąć pogotowia
I nie nadużywać zdrowia.

Nie zabierze mnie karetka
Bo ją przedziurawi kredka.

Biorę mleko i kominek
Do kieszeni wkładam kminek,
Prosta droga, wzdłuż ulicy
Wracam do Sokolicy



To nie koniec niespodzianek ;) Już w poniedziałek z szybkiej, jak na Jasia, relacji telefonicznej dowiedziałam się, że byli na wycieczce u źródełek ;) że się zmęczył i nogi go bolą, że wydał "odpowiednio" pieniędzy i następnego dnia zaoszczędzi, bo nie idą na żadną wycieczkę... Na koniec rzucił "kup mi skrzypce na allegro, bo... pani Ola powiedziała, że jak na pierwszy raz idzie mi świetnie". Matce całkiem wyleciało to z głowy, ale w środę synek zadzwonił kontrolnie...

Jasiek: już są...?
ja: ale co ma być?
Jasiek: moje skrzypce!
ja: nie kupiłam, bo nie wiem jakie.... nie znam się... muszę się z panią Olą skonsultować
Jasiek: przecież ci mówiłem, że pani Ola powiedziała, że świetnie gram i muszę mieć skrzypce!
ja: pogadam z panią Olą...
Jasiek: aha! żebyś czasem o smyczku nie zapomniała!!!!

Ciężko było uwierzyć, że osobnik nie plumkający nawet na cymbałkach, nie śpiewający, nie nucący itd. GRA! Terapeuci jednak dyżurowali, podglądali i.... poświadczyli, że Jasiek gra i idzie mu świetnie ;) ba... nawet grającego Jaśka ofocili ;)






Jasiek nauczył się 2 utworów i nawet nam zagrał fragment, gdy po niego przyjechaliśmy :-) <3

Z Krościenka Jasiek dzwonił sporadycznie ;) telefony i inne elektroniczne gadżety były zdeponowane w... Komnacie Tajemnic ;) a leki w aptece ;)




Telefon dostawał w czasie wolnym i jak się okazało nie odczuwał potrzeby gadania z mamą ;) a to znaczy ni mniej ni więcej, że dobrze mu tam było ;)

Jak mogło być inaczej, skoro sami swoi tam z nim byli, terapeutów znał niemal wszystkich, no i wszystko było jasne i oczywiste ;) a jak nie było, to terapeuci robili plany aktywności vel... instrukcję obsługi ;) np. prysznica ;)


Codziennie rodzice mogli zobaczyć co działo się na kolonii ;) setki zdjęć oglądało się z uśmiechem na ustach i ciepełkiem w okolicach serducha ;) tak, nasze dzieci pojechały na kolonię z odpowiednimi ludźmi ;) Ludźmi, którzy ich rozumieją i wspierają ;) Ludźmi z milionami pomysłów, zaskakującym rodziców (dzieciaki chyba też ;) ) ciągle nowymi, choć codziennie wydawało mi się że bardziej odjechać ni dy rydy :-P 
Prodeste nie da rady? NIEPOSSIBLE!!!! NEVER!!! Zresztą... sami zobaczcie kilka fotek ;)



  
Plan aktywności musi być!


  Każdy mógł zdobyć wiele talentów ;)



 Jasiek na zajęciach teatralnych ;) ćwiczy okazywanie... złości ;)

 





 Zdobyć indeks nie było łatwo....

 Mistrzowie ostro egzaminowali...

Zadania dawali...

 ale... UDAŁO SIĘ ;)
 






dzień czwarty...












 Nie samym studiowaniem człowiek żyje...czasem musi się posilić... na wycieczce ;)
ta błogość na twarzy, gdy Jasiek coś je... ;) wyraz twarzy po spożyciu lodów i oscypków nie został (na szczęście) uwieczniony :-P

 tu zdaje się Aspik nawywijał i został odesłany na koniec żeby sobie z panem Jasiem pogadać ;) chyba o to przeklinanie poszło... ;)

 Nawet monety wybijali...

i takie cuuuudne widoki podziwiali ;)




 Jasiek z dyplomem ;)

a tu dyplom i indeks ;) 





samobieżnik :)))))))))))))

Samobieżnikiem Jasiek na kolonię pojechał i samobieżnikiem wrócił ;) Ale najważniejsze jest to, że czuł się tam dobrze, był zadowolony i szczęśliwy ;) uczył się rymować, fotografować, grać na instrumentach (na śpiew nie dał się namówić :-) ), odgrywać emocje, udzielać pierwszej pomocy... czego oni tam nie robili...? nawet filmy kręcili ;) było bajecznie ;) po prostu ;) i Aspki zapytany czy w przyszłym roku chce jechać na kolonie odparł: "tylko z Prodeste, ale na 2 tygodnie!"
Takie są plany ;) żeby kolonia w przyszłym roku mają trwać 2 tygodnie ;) i teraz uwaga - napiszę brzydko, ale szczerze! Choćby skały srały to Jasiek na tę kolonię pojedzie! Mam pół roku na ćwiczenie refleksu, szybkości i zwinności, żeby zdążyć zapisać Jasia na kolonię z Prodeste ;)
I pewnie będzie przy zapisach tłok, bo z tego co wiem tegoroczni koloniści podzielają zdanie Jaśka ;) a na dowód cytat z fp Prodeste na FB - 8 sierpnia 2014r. "Dzieją sie rzeczy niebywałe. Studenci biegają za Mistrzami i dopominają sie o warsztaty. Stoją pod tablica z planami i skrupulatnie sprawdzają na która godzinę maja wpisane kolejne zajecia. Bulwersują sie minuta obsuwy. Nie chcą wychodzić do toalety, bo zajecia im przepadną. Coz za miła odmiana"

A pewnie, że miła odmiana - w końcu spędzili cudowny tydzień ;)

No i dotarłam do miejsca, w którym chciałabym podziękować Mistrzom :) jesteście wielcy, cudowni i po prostu mega! I uważajcie na mnie, bo planuję powyrywać Wam po kilka włosów w celu sklonowania, bo jest Was najzwyczajniej w świecie za mało :-( 

za terapię
za warsztaty
za turnusy
za kolonie

za całokształt

DZIĘKUJEMY :-)


PS. fotki (poza tymi przedstawiającymi indeks i dyplomy) pochodzą z fp Fundacji Prodeste na facebooku ;)


piątek, 20 czerwca 2014

Sukcesy Jaśka

Przez ten długi rozbrat z blogiem zapomniałam o najważniejszym ;) zapomniałam pochwalić siebie i syna za jego sukcesy ;)
Chwalenie Jaśka to oczywista oczywistość, ale siebie mam chwalić? No pewnie! Te sukcesy sporo mnie kosztowały i nie mam tu na myśli kosztów, pieniędzy, ale przede wszystkim zdrowia ;) tego psychicznego ;)

Jak już wspomniałam, ciągle gdzieś chodzimy, jeździmy, nie siedzimy w domu i nie czekamy co przyniesie nam los ;) idziemy i szukamy swoich ścieżek w życiu. Nie, nie w swoim - w Jaśka życiu ;)


Z jednej strony chciałabym, żeby Jasiek i Monia byli całkowicie samodzielni, a z drugiej cholernie ciężko jest mi pozwolić im na usamodzielnianie się. Z Moniką mam jeszcze "chwilkę", ale Jasiek... Jasiek za moment skończy 9 lat i... najwyższy czas na samodzielność!

Niestety, matka trochę czasu przespała. A jak się oburzyła, gdy nowy terapeuta Jaśka - pan Adam zapytał czemu Jasiek musi się z nami targać na terapię Moni... No jak to? Przecież nie może sam w domu zostać! On ma dopiero.... 9 lat! I wtedy przyszło opamiętanie! Tak, mój syneczek wcześniaczek ma 9 lat! Stary koń z niego i w sumie można spróbować zostawić go na chwilkę w domu ;) 
Jak matka pomyślała - tak przystąpiła do działania ;) Pierwszy krok to wygrzebanie starego telefonu komórkowego - staruszek ma z 10 lat i był ze mną gdy się Jasiek rodził ;) Babcia podarowała młodemu kartę SIM i tak młody stał się posiadaczem telefonu komórkowego, którego ma używać "w razie Wu" ;) Jak się potem okazało, "w razie Wu" oznacza co innego dla matki i co innego dla syna, ale jakoś się dogadaliśmy ;)
Jasiek był bardzo zadowolony z takie obrotu sprawy - tzn. z tego, że będzie mógł zostawać w domu i nie chodzić z nami do Prodeste na terapię Moni... Całkowicie go rozumiem i bardzo mu zazdroszczę ;) Ostatnio panna M przechodzi samą siebie i każda chwila oddechu od jej fochów jest na wagę złota ;) 
W kwietniu Jasiek zaczął samodzielnie urzędować w domu ;) raz czy dwa zadzwonił z pytaniem gdzie jesteśmy, bo już się stęsknił <3 ale generalnie świetnie dawał sobie radę ;)

Maj to miesiąc, w którym znów mieliśmy okazję ćwiczyć samodzielność i dalej piłować pępowinę ;) Jasiek pojechał na zieloną szkołę ;)  W zeszłym roku szkolnym pojechał na 3 dni, a tym razem nie było go w domu aż 4 dni ;) Wziął ze sobą komórkę oraz oszałamiającą kwotę 26zł kieszonkowego ;) Gdy machałam mu na pożegnanie siedział smutny w autokarze..., kiedy zadzwonił, że dojechali na miejsce słychać było, że jest nieswój, ale wieczorem... zadowolony synek do mnie zadzwonił ;) Następnego dnia wieczorem okazało się, że pan Jan wydał prawie całą kasę... jakieś żółte grosiki mu zostały... Dzisiaj utrzymuje, że stracił wszystko trzeciego dnia, ale matka ma dowody na to jak było naprawdę ;)

oto wpis na tablicy matki na fb (28.05.2014r., godz. 22:44) ;)

Wyjazd na zieloną szkołę - 27.05.2014r., godz. 8:00
rozmowa telefoniczna - 28.05.2014r., godz. 19:30....
Jasiek: mamo, kupiłem kryształ górski
ja: a ile ci pieniędzy zostało?
Jasiek: parę gorszy
ja: ???? jak parę groszy?
Jasiek: no kilka tych małych żółtych pieniążków..., nie pamiętam ile dokładnie

Wniosek z tego wypłynął jeden - trzeba faceta nauczyć prowadzić swój kieszonkowy budżet ;) w sumie do tej pory Jasiek świetnie dysponował swoimi pieniążkami - nigdy ich na zakupy nie zabierał i naciągał matkę bo... "Ty zawsze masz pieniądze..." Taaa..., oczywiście... No ale Jaśkowy stan posiadania bardziej się powiększał niż pomniejszał się "wkład" w portfeliku ;) 

Wracając do tej zielonej szkoły... matka mogła zadzwonić do wychowawczyni i poprosić ją o małą pożyczkę, przelać jej pieniądze na konto, albo oddać po powrocie, ale... ale jak szkoła to szkoła - nie ważne czy zielona, czy życia ;) młody został bez kasy do końca wyjazdu - przeżył ;) Musiał się wytłumaczyć siostrze, której obiecał pamiątkę, że... zabrakło mu pieniążków ;) Obiecał jej prezent z kolonii ;) może się Moni poszczęści? ;)

Z tymi pieniążkami to jest tak, że... Jasiek doskonale liczy ;) I tu okazja jest żeby się pochwalić osiągnięciami syna - zdobył wyróżnienie w konkursie matematycznym Kangurek ;)
Jasiek zdobył 75 pkt i znów miał najlepszy wynik w szkole w kategorii Żaczek (drugiego kolegę wyprzedził o prawie.... 30 pkt!!!) 
Czyż to nie jest dowód na to, że synek liczyć umie? A jaki przedsiębiorczy jest... sytuacja z 22.05.2014r....

stoimy w Tesco w Punkcie Obsługi Klienta... pani skanuje nam produkty, kseruje paragon i takie tam, obok kwiaty i kosze podarunkowe z okazji Dnia Matki...
Jasiek się przygląda, rozgląda i pyta... "Mamo, a co Ty sobie kupisz na Dzień Matki?"

wszystko pięknie, ale kasę na zielonej szkole stracił w trymiga ;)  

W tym roku Jasiek jedzie na kolonie... będzie sam dłużej niż 4 dni, będzie miał też pewnie trochę więcej pieniędzy, no i ma misję - obiecał coś Moni z koloni... 
Rozmawialiśmy sobie o wydawaniu pieniędzy, że nie można wydawać więcej niż się ma, że pożyczki to nie jest wyjście z sytuacji, posiłkowaliśmy się grą w Eurobusiness i... w ubiegłą sobotę nastąpił ten dzień, gdy matka wysłała syna na zakupy do sklepu ;) Sklep daleko nie jest... po drugiej stronie ulicy... osiedlowej ulicy, ale zawsze ulicy! Jasiek zwykle idzie jak łowiecka za pastuszkiem ;) nie rozgląda się czy nie nadjeżdża auto i idzie przed siebie... Matka dała synowi reklamóweczkę niewielką - akurat na 2 Kubusie (syn za swoje pieniądze kupował dla siebie i dla siostry) i kasę na papier toaletowy. Papier miał być biały i w 8-paku ;) Matka z dziurawą Teorią Umysłu założyła, że syn wie, że pakę z papierem ma wziąć pod pachę....
Syn poszedł... siedziałyśmy z Monią w oknie i czekałyśmy... Nic to, ze z okna niewiele widać - raptem wychodzącego z klatki Jaśka widziałyśmy, ale w oknie i tak czatowałyśmy ;) matka dodatkowo obgryzała pazury ze strachu czy młody pod auto czy rower nie wpadnie... czy sobie poradzi w sklepie, bo my tam papieru toaletowego nie kupujemy więc matka sama nie wiedziała gdzie go szukać... I tak czekając i się denerwując zobaczyłyśmy Jasia ;) z jakąś zieloną reklamówką ;)
Wjechał na górę i od razu z informacją (z pewną dozą... pretensji), że musiał kupić reklamówkę, bo do tej małej nie było szans wsadzić papieru toaletowego :-D  
Wyprawa jednak wyszła na plus ;) co tam 79 groszy za reklamówkę, skoro syn poszedł do sklepu - znalazł co trzeba, ZAPYTAŁ gdzie są Kubusie, gdy ich znaleźć nie mógł, zapłacił i wrócił do domu ;)
Następnego dnia znów poszedł na zakupy ;)

O stopniu samodzielności pana Jana niech świadczy też fakt, że mu matka przestaje być potrzebna ;) na hipoterapię jeździ z ciocią Gosią - mamą Antosia ;) to też kolejny sukces - Jasiek po tygodniu ćwiczeń nauczył się odpowiednio zarzucać nogą żeby dosiąść konika ;) 
Jutro w Krakowie odbędą się warsztaty organizowane przez Fundację Prodeste. Ja niestety nie mogę jechać i padła propozycja, żeby Jasiek jechał beze mnie.... Pytam więc syna co on na to... On z kolei zapytał kto tam będzie... i jak się dowiedział, że będzie pani Dorotka i pani Marta to stwierdził JADĘ :-) za chwilkę chyba będę musiała mu sprawić koszulkę z napisem "z Prodeste na koniec świata" :-)

Sam w domu, sam do sklepu, sam na zielona szkołę, sam na hipoterapię, sam na warsztaty do Krakowa, sam na kolonie... Aspik Jasiek jest chyba na dobrej drodze do swojej samodzielności ;)

I tutaj matka bardzo dziękuje cioci Gosi oraz ekipie Prodeste za pomoc, wsparcie, opiekę, czasem w kopa w 4 litery ;) bo bez Was pewnie dalej myślałabym o Jaśku jak o małym chłopczyku z zespołem Aspergera ;) a to przecież chłop jak dąb, po którym mogę już buty nosić ;)




Aspiki na TROPie gier ;)

Strasznie zaniedbałam to miejsce :-(
Przepraszam...

na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że z całej siły się socjalizujemy ;) wszyscy ;) bardzo rzadko jest tak, żebyśmy siedzieli w domu i robili nic ;) tak jak teraz... wszystko dlatego, że Moni zapaliły się oskrzela :(

siedzimy więc w domu i.... matkę trafia przysłowiowy szlag! Kłócą się aspiki bez przerwy..., żeby to się tylko kłócili... dochodzi też do ręko i zęboczynów!
Co ciekawe do takich akcji nie dochodzi w czasie... no właśnie ;) sporo czasu spędzamy na graniu ;) nie, nie na kompie czy konsoli ;)
gramy analogowo :-)

ostatnio hitem jest ZINGO ;) "zabawa w ZINGO!  pomaga dzieciom rozwijać umiejętności przydatne w nauce i życiu społecznym:
rozpoznawanie obrazków
dopasowywanie
słownictwo
obserwację i percepcję
pamięć i koncentrację
składanie literek i głosek
zdolności motoryczne i koordynację
podążanie za instrukcjami
oczekiwania na swoją kolej
wygrywania i przegrywania"

Idealna zabawa dla "naszych" dzieci ;) 

Mieliśmy okazję i wielką przyjemność przetestować to cudo ;) za co serdecznie dziękujemy sklepowi TROPY :-)

a tu...mała fotorelacja ;) aspiki grają ;)








to dopiero początek ;) na opisanie czeka kolejna gra i następna i... ;)
zaglądajcie tu czasem ;)

niedziela, 13 kwietnia 2014

Mamo, będę architektem!

Bardzo przepraszam!
Obiecałam, że poprawię się w kwestii prowadzenia bloga, ale czasu nie dość, że mało, to jeszcze galopuje on jak szalony ;) Za dużo się dzieje, żebym ogarnęła realne życie i jeszcze bloga...
Miałam w głowie ułożony plan, które wydarzenie opiszę najpierw, które później... 
Dzisiaj zajmę się tematem ze środka ;) Do wczoraj był to sobie fajny projekt, w którym mieliśmy szansę wziąć udział, ale wczoraj... Wczoraj zobaczyłam błysk w czyimś oku ;) konkretnie w oku mojego syna, więc temat staje się numerem 1 ;) ale zacznijmy od początku...

Nie pamiętam kiedy dokładnie Asia Ławicka Prezes Fundacji Prodeste wspomniała o współpracy z Wydziałem Architektury Politechniki Śląskiej, o warsztatach dla osób z autyzmem... W założeniu miały być to warsztaty dla młodzieży od 12 lat, ale... Jasiek się jednak załapał ;)
Pierwszy raz pojechaliśmy do Gliwic 8 marca ;) Zostaliśmy podzieleni na grupy -  dwie osoby z autyzmem, którymi opiekowało się 2 studentów architektury i 2 wolontariuszy ;)
Najpierw mieliśmy mały wykład - o co w projektowaniu przestrzeni chodzi, na co należy zwrócić uwagę, jakich reguł przestrzegać... Matka słuchała, a Jasiek... Jasiek, uczeń drugiej klasy szkoły podstawowej... notował! Jak rasowy student (no dobra..., jak rasowy student z epoki matki ;) bo czy i jak notują współcześni studenci matka nie wie ;) )
Uzbrojeni w wiedzę teoretyczną, zaopiekowani przez przyszłych architektów panią Asię i pana Kubę oraz wolontariuszki Prodeste panią Gosię i panią Marlenę, wyposażeni w karty Oceny Cech Pomieszczeń ruszyliśmy w teren ;) Teren czyli poszczególne sale Wydziału Architektury ;)
Ocenialiśmy oświetlenie, kubaturę, przegrody, wykończenie powierzchni, wyposażenie i klimat. Naszymi "ofiarami" padło 7 pomieszczeń ;) 




Dodatkową atrakcją dla Aspika było szukanie poszczególnych sal ;) coś jak podchody, które Jasiek uwielbia ;) 



Aspik dał czadu w sali wykładowej, gdzie mógł pobiegać, ktoś dał mu nawet mikrofon (to był błąd ;) ) ale najciekawiej było później... Wszystkie zespoły zebrały się razem i mieliśmy zrobić ranking ocenianych pomieszczeń... każdy miał do dyspozycji samoprzylepne karteczki w 3 kolorach (OK, tak sobie, do bani) Jaśkowi najbardziej podobała się sala wykładowa... Razem z panem Kubą delikatnie... ten no... "monitorowali" punktacje poszczególnych sal ;) widać było, że znakomicie się przy tym bawili ;)
W czasie oczekiwania na wyniki Jasiek i pan Kuba zaczęli... projektować ;) z tego co pamiętam był to wieżowiec bez windy, z którego można było się wydostać za pomocą zjeżdżalni, dostać się za pomocą liny (wspinaczka???) lub platformy na chmurce ;) tak, to był wysoki wieżowiec... istny drapacz chmur ;)

Jasiek wrócił do domu bardzo zadowolony ;) Zaczął nawet opowiadać, że zostanie architektem - ale nie na cały etat, żeby się zbytnio nie znudzić. Wymyślił sobie, że 1/3 dnia będzie projektował domu, 1/3 dnia będzie projektował...ubrania a pozostałą część dnia poświęci na...szycie ubrań ;) wyjaśnił mi, że ludzie nie codziennie budują domy, nie zawsze mogą potrzebować nowych projektów ubrań i nie zawsze chcą żeby im coś uszyć, więc jak podzieli sobie dzień na 3 części to się nie zanudzi a i na zarobek ma większe szanse ;)

Wczoraj znów zawitaliśmy w Gliwicach ;) Tym razem nie biegaliśmy po salach... myślę, że nie było wczoraj nikogo mocnego, kto zdołałby oderwać Jaśka od....komputera ;) Tak ;) posadzono nas przed super kompami, z super programami i pozwolili projektować ;) do pomocy znów dostaliśmy studentów architektury ;) nam pomagała pani Agnieszka ;) 
Matka włączyła komputer, umeblowała łazienkę i salon, ale w salonie znalazł się tylko telewizor i kanapa... bardziej interesujące wydało się matce to, co działo się na komputerze obok ;) Obok siedział Jasiek... co chwilę wypytywał panią Agnieszkę o jakieś szczegóły, ale w przeciwieństwie do matki nie bardzo interesowało go umeblowanie pomieszczeń... Jasiek zaczął projektować ;) znów powstał wieżowiec ;) najpierw miał 10 pięter, ale Jaśkowa muza - pani Marta zażyczyła sobie maksymalnie 6 pięter i jej życzenie było dla Jaśka rozkazem ;) całkiem jak basen, jezioro, jacht, motorówka i rower :-D
Ostatecznie stanęło na tym, że budynek posiada 6 pięter, basen, garaż, kręgielnię, wieżę z krętymi schodami, windę ;) na dachu znajduje się zadaszony ogród z palmami i ławeczką ;) obok budynku powstały 2 jeziora ;)
To wszystko możecie zobaczyć na tych kilku fotkach....






Niestety nie zobaczycie tego, co widziałam ja... W oczach Jaśka widać było pasję, szczęście, fascynację, uwielbienie.... Jasiek projektował całym sobą... Jasiek był wczoraj najszczęśliwszym Aspikiem na świecie ;) organizatorom DZIĘKUJEMY :-*

Dzisiaj... dzisiaj Jasiek chce być architektem na cały etat ;) dzisiaj Jasiek chce mieć program do projektowania ;) 

Ciekawe jakie będzie Jaśka... JUTRO ;)

PS. są fotki ;) TUTAJ ;)

piątek, 21 marca 2014

"Zamach na matkę" - dramat w 2 aktach

Miejsce akcji: Opole, Fundacja Dom Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym w Opolu (akt 1), dom (akt 2)
Osoby: Aspik Jasiek, psycholog - pani Patrycja, Terapeuta SI - pani Justyna, Monia, matka
Czas: czwartkowe popołudnie/wieczór

Akt 1, scena 1
Koniec zajęć SI... dzieciaki zafascynowane niebieskimi żelowymi kuleczkami...nawet się nie kłócą ;)
pani Justyna: Wiecie, że nie macie dzisiaj zajęć z panią Patrycją?
matka: nieee....
pani Justyna: to idźcie na górę, bo pani Patrycja jeszcze powinna być

Akt 1, scena 2
Przed gabinetem pani Patrycji...grzecznie mówimy "dzień dobry" i czekamy aż pani Patrycja skończy rozmowę z mamą pacjenta, Monia co chwilkę przerywa tę rozmowę informując, że "Jasiek tam jest" ;)  
Rozmowa się skończyła, teraz nasza kolej... podchodzi do nas pani Patrycja...
pani Patrycja: mamy małą reorganizację... wszystko przez NFZ... czwartkowe zajęcia są odwołane
Jasiek w ryk: "ale ja chcę mieć te zajęcia..." oczy czerwone....
matka: a nie da się Jaśka na PFRON przerzucić?
pani Patrycja: z PFRONowego programu mam komplet pacjentów...
matka: a są szanse na wznowienie terapii...? za miesiąc? dwa?
pani Patrycja (widząc zaryczanego Jasia): a w środę moglibyście przychodzić?
matka: od wczoraj środy mam zajęte... dopiero co przerzucono nam zajęcia w Prodeste z piątku na środę...
pani Patrycja: a na 17:45 nie zdążycie?
matka: nie ma szans...

Jasiek <wrzask>: mamo!!!! w Prodeste mam zajęcia w co drugą środę!!! te drugie środy mam wolne!
pani Patrycja: super! to już was zapisuję!
matka <lament>: ostatnie wolne popołudnie poszło się paść....

Akt 2, scena 1 (i ostatnia....)
dom... rolety opuszczone (w końcu wracamy jak jest już ciemno...), łóżka nie zaścielone (w końcu wracamy do domu jak trzeba się kłaść spać), gary w zlewie nie umyte (w końcu.... jakieś czyste kubki i talerzyki jeszcze są...)
matka patrzy na to wszystko i zastanawia się kiedy i jak to ogarnąć? w końcu dokonał się zamach na matkę...ostanie wolne popołudnie zostało matce brutalnie wydarte przez żądnego terapii syna.... przez syna, który ponoć dręczony jest terapiami..., którego nieczuła matka ciąga po psychologach..., któremu dzieciństwo rujnuje.... to teraz matka ma... a właściwie nie ma...wolnego czasu...
z tej rozpaczy matka zawinęła się i poszła spać... nie uświadomiła znajomych na FB jaki dramat miała na myśli... no to teraz niech "wią" - aspiki nie posiadają wolnych popołudni w tygodniu..., nie będą przychodzić na spotkania.... imprezy i takie tam... 
byle do wakacji....

KONIEC