poniedziałek, 2 września 2013

Treningi rozpoczęte

Pisząc poprzedniego posta miałam ukryty cel - chciałam zmotywować Jasia do treningów do Małego Katorżnika ;) Gadanie gadaniem, ale... na blogu co napisane to święte ;) Matka musi publicznie przyznać, że nie wierzyła w wytrwałość syna... W końcu zmuszenie Aspika do aktywności fizycznej graniczyło z cudem... Matka przegląda już lumpeksy w poszukiwaniu worka pokutnego, bo....

No właśnie ;) Pierwszy trening już za nami ;) Przeżyliśmy - my z Jasiem mamy lekkie zakwasy i poruszamy się bardzo...dostojnie :-D za to Monia... ehhh... gdyby nie my (zamykający bieg) pewnie prowadziłaby od startu do mety ;) no ale musiała od czasu do czasu przystanąć i sprawdzić gdzie się matka z bratem toczą ;)

Zaczęło się fajnie - przyszliśmy ok. 10 minut przed czasem... Nasza trenerka Zabieganaaania pokazała Jasiowi ślady jakie Katorżnik pozostawił na jej nogach i uspokoiła Jasia, że trening będzie spokojny, że... "pobiegamy sobie 15 minut..." Hmmm... jak myślicie.. ile czasu Jasiek biegł bez zająknięcia??? Równe 15 minut! Fakt, że stracił trochę energii i sił na parkingu goniąc się z Monią, że wygrał wyścig na zielonym moście, że biegł pięknie i nagle... przestał! Wołałam, przekonywałam... Monia mi zwiała do przodu, Jasiek został z tyłu krocząc dostojnie... 

ja: "Jasiek, no dalej..., zobacz Monia nam uciekła...grupa nam uciekła... musimy ich gonić!"
Jasiek: "mamo, jest 11:45 - biegamy już 15 minut - ciocia Ania mówiła, że będziemy biegać 15 minut... to już koniec treningu"

no... tyle w temacie ;)

chcąc nie chcąc trzeba było gonić Monię ;) Jasiek podbiegał, trochę maszerował, znów podbiegał...Nie omieszkał zdeptać jakiemuś rolnikowi zaoranego pola "bo na Katorżniku biega się po błocie" ;) inna rzecz, że biegnąc przez pole Jasiek lekko sobie skrócił trasę ;) wylazł z błota i pobiegł...i znów pomaszerował... rozdzieliliśmy się z grupą - oni biegli dołem, a my po wale przeciwpowodziowym ;) spotkaliśmy się z nimi i...znów ich goniliśmy ;) od tamtego momentu - jak tylko ciocia Ania zniknęła z oczu Jasiek już tylko szedł ;) chciał wprawdzie znów biec przez to zaorane pole, ale trochę się strachałam czy doczyszczę adidasy na rozpoczęcie roku szkolnego ;) W czasie tego spaceru Jasiek zarzekał się, że jeśli za tydzień trening poprowadzi jakaś inna pani to on nigdzie nie idzie, ale nie wiedzieć kiedy i dlaczego Jasiek...zmienił zdanie ;) plan jest taki, że w niedzielę o 10:00 znów meldujemy się przed mostem na Bolko ;) Za dwa tygodnie trening poprowadzi ciocia Ania i Jasiek chce się stawić ;)

Muszę jednak napisać jak to było z tymi podbiegami... W końcu skoro aspik usłyszał, że ma biec 15 minut to jest to święte... Zastosowałam prostą metodę korupcyjną ;) Jasiek poderwał się 2 razy do dłuższego biegu - za pierwszym razem była to zabawka za 5zł ;) a za drugim pasek gorzkiej czekolady ;) Czekolada jak czekolada - zjedzona w 3 minuty i zapomniana ;) ale ta zabawka...
Ta zabawka ma moc ;) dzisiaj po rozpoczęciu roku szkolnego (bo Jasiek w przerwach między treningami do szkoły chodzi - do 2. klasy ;) ) poszliśmy do sklepu w poszukiwaniu zabawki za 5 zł ;) zadanie nie było łatwe, bo Jasiek chciał za te 5zł kupić sobie "jakieś LEGO"... a za 5zł to nawet kartonika się nie dostanie :/ szukał, buszował w zabawkach... nie mógł się zdecydować... w końcu znalazł jakiś zestaw pojazdów (helikopter, auto i coś jeszcze), ale za...9,99zł... Jęczał, marudził... w końcu stwierdziłam, że kupię mu ten zestaw, ale dostanie go dopiero po drugim treningu. Zgodził się ;) kupiliśmy, wyszliśmy ze sklepu i Jasiek chciał swoją zabawkę ;) matka przypomniała o umowie i zaczął się bunt pt. "to moja zabawka" ;) padła propozycja otwarcia opakowania i wyjęcia jednego pojazdu, ale matka ostatnio jakaś asertywna i uparta jak osioł się zrobiła ;) jak za 2 treningi to miała był nagroda to aspik może ją dostać po drugim treningu... czarna rozpacz :-( dramat :-( lament "ja nie wytrzymam do niedzieli..." - tu Cię mam synu :-D 

ja: "Jasiek, ale nie musisz czekać do niedzieli...trasę znamy - możemy sami iść pobiegać..."
Jasiek: "jutro?"
ja: "jutro mamy zajęte popołudnie, ale środa jest cała wolna a w czwartek możemy wracać biegiem z SI"
Jasiek: "wolę pobiegać w środę!"

no i jestem z synem umówiona na środę na wypluwanie płuc ;) ustaliliśmy jednak, że tak zaprawieni w bojach zawodnicy jak my, będą biegać 25 minut ;)

Bajka co nie? A właśnie, że nie :-P Ciocia Ania foty cykała i dowody rzeczowe pozwoliła nam zamieścić na blogu :-) Dzięki pani trener :-*

do biegu...gotowi? START ;)

marszobieg błotny przedkatorżny :-)

meta - Monia na matce, Jasiek...w oddali ;)

ale na plac zabaw dotarł ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz