czwartek, 29 listopada 2012

Mikoszów

Wychodząc dziś z pracy zadzwoniła moja komórka... na wyświetlaczu pojawił się napis "Mikoszów - Celestyn" - zlana potem z wrażenia odebrałam...Pani powiedziała, że ma dla nas termin wizyty... w styczniu 2013 roku... Pomyślałam sobie "o żesz... niepotrzebnie wydałam 950zł za diagnozę w Prodeste"... żal ścisnął mi 4 litery :-/

wstawka dla niewtajemniczonych: Jasiek ma Zespół Aspergera...niestety w marcu tego roku, kiedy staraliśmy się o wydanie orzeczenia o niepełnosprawności mieliśmy tylko opinie psychologów, którzy byli pewni, że Jasiek ma ZA... Lekarz w zaświadczeniu wpisał jednak "Zespół Aspergera - obs." przez te obs.... 3 literki dostaliśmy orzeczenie tylko na rok... Zapisałam Jasia szybciorem na diagnozę w ramach NFZ... W IPiN w Warszawie Jasiek jest na 678 miejscu w kolejce oczekujących - wizyty mamy się spodziewać jakoś w kwietniu/maju 2014 roku... za późno... komisję lekarską, na której mamy przedstawić diagnozę nozologiczną mamy w marcu 2013 roku... Zadzwoniłam do Mikoszowa... tam ciut lepiej... czas oczekiwania na diagnozę - początek 2013 roku... ale początek początkowi nierówny... uzbierałam 950zł i zapisałam Jasia na diagnozę do Prodeste...Kwitek mamy - zespół specjalistów nie miał wątpliwości - Jasiek ma ZA...

wracając do tematu... kiedy tak wychodziła ze mnie sknera żałująca tych 950zł miła pani uświadomiła mnie... to, że w styczniu 2013 roku mamy się stawić z Jasiem i dokumentacją medyczną, to jeszcze nie znaczy, że Jasiek będzie diagnozowany... nie... to byłoby zbyt piękne... w styczniu jedziemy tylko i wyłącznie po to, żeby lekarz stwierdził, czy diagnozowanie jest zasadne... Jeśli zdecyduje, że tak, to od razu zostaniemy umówieni na wizyty diagnostyczne... czas oczekiwania to kilka miesięcy, ale do czerwca powinniśmy się załapać...

żal mi przestał tyłek ściskać...bo diagnozę mamy, do Mikoszowa pojedziemy ją potwierdzić. Nie, żebym nie wierzyła, że Jasiek ma ZA... Niestety - diagnozy Prodeste są uznawane wszędzie, ale w Opolu...nie bałdzo :-(

Wyjazd do Mikoszowa będzie super okazją do odwiedzin ;-) Niedaleko mieszka prababcia Jasia i Moni...nie widzieliśmy się bardzo dłuuuuugo :-( i choć to nie moja osobista babcia, to się za nią trochę stęskniłam, a Monia widziała ją jak była malutka - półtora roczku miała...więc połączymy pożyteczne z przyjemnym ;-)

a teraz zmykam do prac manualnych - motoryka mała nam się poprawia - też łączymy przyjemne z pożytecznym ;-)

miłego ;-)

niedziela, 25 listopada 2012

Urodziny Pluszowego Misia w Kafce ;-)

Sto lat, sto lat ;-)
kto dziś miał urodziny? Pluszowy Miś ;-) impreza urodzinowa odbyła się w Kafce ;-)

Jasiek i Monia zabrali przedstawicieli misiowego rodu :-) Jasiek wziął Antoniego, który jest u nas już 6 lat ;-) Antoni mi jakieś 120cm wzrostu i był największym misiem na imprezie ;-) Monia wzięła pluszowego...króliczka ;-) w sumie gdyby uszy miał trochę krótsze spokojnie mógłby uchodzić za misia ;-) do tego cudownie pachnie...czekoladą ;-) Czekoladowy królik mieszka z nami już 3 lata i niezmiennie pachnie czekoladką ;-) to chyba jakieś czary ;-)

Jasiek był już śmielszy ;-) bez problemu zdjął buty i usiadł na dywaniku z innymi dziećmi ;-) problem pojawił się gdy pani Marta zaproponowała, żeby każdy przedstawił swojego pluszaka - Jasiek wziął Antoniego wraz z własnymi nogami...za pas i zwiał :-D nie upiekło mu się... po powrocie musiał powiedzieć jak wielkomiś ma na imię ;-) i powiedział ;-)



po zabawach na dywanie było to co tygryski lubią najbardziej ;-) już wchodząc do Kafki ślepka dzieciaków uciekały w stronę stołów, na których stały talerzyki z...ciasteczkowymi...misiami :-) tygryski się doczekały ;-) tym razem lukier był już gotowy - każdy musiał ubrać swoje misie ;-) były cukiereczki, posypki, orzeszki, rodzynki ;-) Monia tradycyjnie..podjadała ;-) Jasiek zdobił profesjonalnie - misie nawet oczka miały ;-) potem wszystkie misie utworzyły prawdziwy tort ;-) nawet świeczki były ;-)






a tu torcik ;-)



kto zlokalizował swoje misie na torcie mógł je zabrać i...zjeść ;-)


Obiecałam smokom gorącą czekoladę i gdy pani Marta ogłosiła przerwę na zjedzenie ciastek, obietnicę spełniłam... niestety oznaczało to koniec zabaw z dziećmi :-( smoki dossały się do czekolady i wróciły na dywan dopiero jak czekolada się skończyła...
ale i tak dobrze się bawili ;-)

Umęczeni po imprezie udaliśmy się do domu...matka zataczająca się ulicami Opola...nie, nie byłam pod wpływem ;-) po prostu miś Antoni trochę waży, no i wzrostu też trochę ma ;-) jednym słowem nieporęczny jest a śliska kurtka nie ułatwiała transportu...ale dotarliśmy ;-) w całości ;-)

za tydzień chyba weźmiemy warsztatowo - kafkowy urlop...dawno dziadków nie widzieliśmy :-( trzeba zaległości nadrobić ;-) w każdym razie dziękujemy za to co było i prosimy o jeszcze ;-)

sobota, 24 listopada 2012

Dziękujemy

Wygląda na to, że zakończyło się księgowanie 1% podatku na subkonto Jasia.
Umowę z fundacją podpisaliśmy 3 tygodnie przed końcem składania zeznań podatkowych za 2011 rok, więc może nie uzbieraliśmy bajońskiej kwoty, ale znalazły się osoby, które podzieliły się z Jasiek swoim 1% ;-) I to jest najważniejsze ;-) Nie musiały w ogóle przekazywać tego 1%, nie musiały przekazywać go akurat Jasiowi... Kwoty były różne, ale sam fakt, że zechcieliście przekazać choćby parę groszy na leczenia Jasia jest dla nas bardzo cenny - daje nadzieję...

Dziękuję, że dla Was też Jasiek był najważniejszy ;-*

Nie wiem kto konkretnie przekazał Jasiowi procencik, więc serdecznie dziękuję podatnikom:

Pierwszego Urzędu Skarbowego w Opolu
Drugiego Urzędu Skarbowego w Opolu
Urzędu Skarbowego Wrocław Fabryczna
Urzędu Skarbowego Poznań Grunwald
Urzędu Skarbowego Poznań Winogrady
Pierwszego Urzędu Skarbowego w Poznaniu
Urzędu Skarbowego w Strzelinie
Urzędu Skarbowego w Wieluniu
Urzędu Skarbowego w Złotoryi

Dziękujemy też za darowizny - wpłaty na subkonto Jasia ;-*

Ja osobiście dziękuję Ciotkom, które trzymają mnie w pionie, kiedy coś idzie nie tak, które czasem pogłaszczą i pocieszą, a czasem walną pięścią w stół i dadzą kopa do działania - dziękuję Wam ;-* bez Was byłoby ciężko...

No i dziękuję wszystkim tym, którzy widzą w Jasiu małego mądrego człowieka, który jeszcze wszystkim pokaże na co go stać ;-)

Dziękuję za wszystko ;-*

piątek, 23 listopada 2012

Wrocław city

Witam wieczornie ;-)

padam na nos, ale jak nie napiszę dziś to kiedy?

Byliśmy we Wrocławiu...w poradni gastroenterologiczno - metabolicznej ;-) Wcześniej napadliśmy na ciocię Magdę i Alutkę ;-) w sumie to nie napadliśmy na nie... osiedle ogrodzone, wszędzie domofony, dzwonki, kraty... aż dziw bierze, że trafiliśmy (nawigacja okienno telefoniczna się sprawdza :-))

W poradni... bałam się tej wizyty ale jest dobrze... niecały kilogram na plusie...wychodzi brak treningów :-( Nawet na stepper nie mamy czasu, bo jak nie idziemy na terapię to odrabiamy lekcje... A lekcje Jasiek odrabia w iście żółwim tempie... pisze pięknie, w miarę szybko, ale co się przy tym namarudzi i najęczy to jego... 3 strony z ćwiczeń to jakieś...3 godziny :-(

W ogóle to nasza doba jakaś przykrótka jest... u Was też? Dobra...spadam pacyfikować towarzystwo ;-)



poniedziałek, 19 listopada 2012

Czary mary ;-)

Czary mary..hokus pokus... ta daaaam ;-)
w końcu dotarłam na bloga ;-) prawie cały weekend zajęły mi poszukiwania ćwiczeń z angielskiego... prawdopodobnie pewna mała jędza ukryła je w sobie tylko wiadomym miejscu... niestety jestem marną czarownicą, bo nie umiałam sprawić, żeby ćwiczenia się znalazły, nie uwarzyłam serum prawdy i nie podałam Moni, żeby wyjawiła swą tajemną skrytkę...

W niedzielę udaliśmy się nawet na warsztaty z czarowania, ale nie załapałam się na korki, bo...poduszki były za małe :-D
taaa..., znów byliśmy w Kafce na warsztatach ;-) Jasiek i Monika dość długo badali teren... zaliczyłam pokutę na klęczkach, bo panna M musiała mnie trzymać za rękę, a Jasiek podpierał filar ;-) ale do czasu ;-) jak tylko Wróżka zaprosiła towarzystwo do stołu...zaczęło się szaleństwo ;-)

fotki były robione, ale mój szajsung jakiś nerwowy był :-( do publikacji nadaje się tylko kilka foteczek :-( nie regulujcie monitorów - to nic nie da :-(

za tydzień idziemy na urodzinowe przyjęcie do Pluszowego Misia ;-) i jak nie zapomnę to zabiorę ze sobą normalny aparat (nieeeee..., nie spodziewajcie się fotek z lustrzanki :-)) to może jakąś fotorelację matka trzaśnie ;-)

dobra....

18.11.2012r. Bajkowo - wróżkowe warsztaty w Kafce ;-)

zaczynamy czarowanie ;-)


mieszamy, mieszamy i......uciekamy!!! Wulkany wybuchają :-D

wybuch? to pestka...bo dopiero potem się porobiło...
Monikę ledwo widać ;-)

Dzieciaki miały kilo radochy ;-) śmiały się, piszczały ;-) wesoło było ;-) ciut mniej wesoło było osobom zbierającym wodę ze stołów, ale tylko ciut ;-)

Potem dzieciarnia udała się na poduszki na lekcje machania różdżką ;-) i tańce pod parasolem ;-)
Jasiek i Monia - całkiem oswojeni ;-D
a całkiem na końcu robiliśmy...ryby :-)




szajsungowej fotorelacji koniec ;-)
następna będzie lepsza ;-)

niedziela, 11 listopada 2012

Ciasteczkowe warsztaty i Święto Niepodległości ;-)

Ale fajnie ;-)
Już dawno nie mieliśmy takiego fajnego weekendu ;-)
wczoraj poszliśmy na warsztaty ciasteczkowe ;-) wiedziałam, że będą ciasteczka i dzieci będą je samodzielnie ozdabiać, ale dopiero wczoraj na warsztatach okazało się, że była tam też pani psycholog ;-) taki mały bonusik ;-)
Najpierw zostały ubrane w fartuszki, każdy dostał chmurkę z mieniem a następnie dzieciaki samodzielnie musiały wykonać czapki kucharskie ;-) pomagały im mamy własne oraz cudze ;-) tatusiowie i wujkowie też działali ;-)

oto efekt ;-)






teraz widać jak Jasiek zadziera nosa ;-)

Potem każdy młodociany cukiernik otrzymał talerzyk, miseczkę lub kubeczek oraz łyżeczkę ;-)

zaczęła się zabawa ;-) najpierw dzieciaki dostały cukier puder, potem trochę wody... trochę to pojęcie względne więc Jasiek co chwilkę biegał do Bistro Mamy (prowadząca zajęcia) i sam pytał (!!!) czy konsystencja dobra ;-) Aspik nie omieszkał też podkablować Moni - "Proszę Pani, a moja siostra podjada lukier" ;-)

Tak łobuzy kręciły lukier ;-)







Kiedy wszystkie lukry były idealne Bistro Mama kapnęła do każdego barwnika spożywczego i zaczęło się ;-) Malowanie po ciasteczkach przygotowanych przez Bistro Mamę ;-) i traktowanie ich posypkami ;-)
Jasiek fajnie się komunikował ;-) co prawda głównie z dorosłymi, ale też kilka razy pytał o coś inne dzieci (obce, bo do Moni i Ani nawijał normalnie ;-))

Ciasteczka zostały ozdobione ;-)





i... zjedzone ze smakiem ;-)






Jakieś resztki udało nam się zabrać do domu, gdzie ciesteczkowe potffforki dorwały się do niech jak tylko zdjęły odzienie wierzchnie :-D

Po warsztatach zostaliśmy jeszcze chwilkę - Monia i Ania bawiły się w plastikowym domku - cudownie... Bawiły się dom - dla mnie coś całkowicie nowego, bo Jasiek nie bawił się nigdy w zabawy symboliczne, udawane... Kiedy dziewczyny szalały w mini placyku zabaw Jasiek robił za fotoreportera ;-)
Od jakiegoś czasu mój stary telefon pełni funkcje terapeutyczne - najpierw Jasiek grał w jakąś gierkę, potem bawił się aparatem a od wczoraj...pisze sobie SMSy ;-) Spokojnie... telefon nie ma karty SIM ;-) Dziś okazało się, że Jasiek ma w telefonie coś w rodzaju...pamiętnika ;-)

Dziś świętowaliśmy znowu ;-)
Po śniadanku i przygotowaniu wszystkiego do obiadku ruszyliśmy w miasto ;-) Ruszyliśmy idealnie ;-) załapaliśmy się na przejazd kawalerii ;-) widzieliśmy jak Opolanie odtańczyli poloneza i...szybko uciekliśmy, bo dla Jasia było za głośno :-( kulnęliśmy się na Rynek ;-) a tam... to na co liczyliśmy ;-) no prawie...bo liczyliśmy na wojskową grochówkę ale wyszła była i dostaliśmy kapuśniak ;-) btw... narodzie... wstyd tak brać całe 2 bochenki chleba do miseczki zupy...trza było wczoraj kupić!!!
Jasiek od razu pobiegł do namiotu wojskowego, wziął (znowu) wszystkie ulotki jakie były na stoliku i ruszył na podbój....wozów bojowych ;-) wpakował się do radiowozu, do rosomaka albo innej amfibii (matka nie zna się nic a nic - zielone, blaszane - na bank wojskowe), do wozu strażackiego się nie wpakował, bo sam nie umie a matka bała się w tym tłumie zgubić Monię... a z dwójką o łącznej wadze ok. 53kg na pewno by się nie wtarabaniła tak wysoko...

Trochę żałuję, że nie mogliśmy iść do amfiteatru na koncert pieśni patriotycznych ale nadwrażliwość dźwiękowa pana Jana na to nie pozwala :-(

zresztą musieliśmy umykać opłotkami z Rynku, bo Monia zobaczyła kogoś z...zielonym lodem...na szczęście znalazłąm trasę z dala od cukierni i po drodze wpadliśmy na pogawędkę w  Agnieszką Osiecką ;-)






Po tej wizycie ruszyliśmy do domu ;-) Po drodze sprawdziliśmy jeszcze czy aby na pewno Tesco i Lidl są nieczynne i nie będzie można kupić zielonych lodów ;-) Upiekło się matce :-D

Teraz Jasiek spisuje wrażenia w telefonie, Monia na leżąco ogląda bajki a ja idę poczytać książkę - a co! Należy mi się ;-)

Miłego ;-)


WOW!!!

Wow!!! Dostaliśmy nominację ;-) Dzięki Aniu ;-)

A oto zasady:

 ,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Pytania i moje odpowiedzi ;-)
1. O czym myślisz jak się budzisz?
czy spóźnię się do pracy...
2. Co robiłaś 20 lat temu o tej porze?
grzecznie chodziłam do liceum ;-)
3. Wolisz banana czy jabłko?
jabłko
4. Jaki kolor dominuje w twojej szafie?
czarny, szary i brązowy
5. Gdybyś dostała 10zl co byś sobie kupiła w cukierni?
w cukierni niekoniecznie... w kawiarni - w Kofeinie oczywiście - tartę z pekanami i syropem klonowym ;-)
6. Jaka była twoja ulubiona zabawa podwórkowa?
podchody ;-)
7. Czy poznałaś swojego księcia z bajki?
ale z której bajki? ;-)
8. Co najczęściej oglądasz w TV?
bajki na MiniMini ;-)
9. Co leży u ciebie na stoliku przy łóżku?
budzik i pilot od TV
10. Czy rodzice często stawiali cię do kąta?
nie
11. Za czym/kim tęsknisz?
Za Sopotem i morzem, za kilkoma osobami ze starych dobrych i beztroskich czasów, za książkami...
  

Nasze nominacje ;-)

blog Antosia  - http://antulek.blogspot.com/

no i dalej nie ogarnę :-(

Prawdę mówiąc niezbyt często odwiedzam inne blogi, a jak już gdzieś wejdę, to nie zwracam uwagi czy to popularny blog, ma wiele wejść czy nie...Poza tym co to n"blog o mniejszej liczbie obserwatorów"? Nie wiem...
Pozostanę więc przy tej jednej nominacji ;-)

niedziela, 4 listopada 2012

już nigdy...

Spokojnie ;-) nie będzie jakoś bardzo tragicznie i tkliwie ;-) pewnie dlatego, że to ja piszę tego posta a nie Jasiek...
Ostatnio z samopoczuciem aspika nie jest za dobrze :-( wszystko widzi w ciemnych kolorach, wszystko jest beznadziejne i nudne - to w lepszym wypadku, bo najczęściej wszystko jest "głupie" :-(
Ciężko go do czegokolwiek zmobilizować, wszystko ma być tu i teraz, "za minutę" to już dla niego za późno :-(
Zachowanie Jasia widzą też inni..., nie ma dnia, żebym nie słyszała, że ktoś mi współczuje..., że Jasiek to czy tamto... Najsmutniejsze jest to, że w większości przypadków współczujący wiedzą, że Jasiek ma ZA, ale za nic jeszcze nie potrafią "przełożyć" jego zachowania :-( dają rady, jak powinnam postępować, ale nie biorą poprawki na to, że do dziecka z ZA jest nieco inna "instrukcja obsługi" :-(

Jakoś sobie radzimy... trochę pomagają terapeuci, a ostatnio sama znalazłam sposób jak wyrwać Jaśka z szału i gniewu... Za czarodziejską różdżkę robią dłonie matki, a właściwie dźwięk jaki wydają - klaśnięcie - dość głośne i w pobliżu Jaśka... nie wiem czy to dobry sposób, ale...działa...
Te napady histerii przybierają na sile :-( zaczyna się...wykorzystywanie ZA - "przecież to nie ja się tak zachowuję, tylko mój Asperger"

Może Jasiek jest zmęczony? Może tych spotkań z psychologami jest za dużo? A może dzieje się coś złego w szkole? Jasiek zaczął marudzić, żeby go wypisać z basenu... a pływanie bardzo lubi...

W celu rozładowania atmosferki w domu, chcąc się przygotować do prezentowego czasu dałam dzieciom kartki i powiedziałam, że mają rysować/pisać listy do Świętego Mikołaja ;-) Monia wymyśliła świnkę Peppę - luz majonez ;-)
Jan postanowił podejść do sprawy poważnie - kazał sobie włączyć komputer, wpisał adres wuwuwu. allegro.pl i.... wtedy jeszcze nie sądziłam, że.... Jasiek buszował w poszukiwaniu klocków Lego - pomyślałam, że to dobrze, bo budowanie z klocków, wyobraźnia przestrzenna trochę kuleje... Jasiek usiadł przy komputerze, obok położył kartkę i przepisywał nazwę zestawu... Przechodząc obok rzuciłam okiem i...zamarłam... Aspik wybrał sobie klocuszki za.... prawie 500zł!!!
Usiadłam i mówię:
- Jasiu, ale te klocki są strasznie drogie...Mikołaj nie ma aż tylu pieniędzy...
a Jasiek na to:
- Heeeeloł, mamo! Przecież Mikołaj ma własną fabrykę zabawek - on nie potrzebuje ani grosza na prezenty dla dzieci!!!

wstałam i wyszłam z pokoju.... I JUŻ NIGDY nie włączę kompa przy pisaniu listu do Świętego Mikołaja!!!

Wychodzi na to, że teraz muszę szybko zorganizować jakąś manufakturę podróbek Lego... ale z moimi zdolnościami manualnymi... nawet na szydełku nie wydziergam :-(

czwartek, 1 listopada 2012

Sukces ;-)

Z rana matka ponarzekała na syna a teraz CHWALI SIĘ ;-)

wydarzenie to miało miejsce już jakiś czas temu, ale matka musiała wyrobić algorytm postępowania w następującym przypadku "Jak wydłubać fotkę z nowego telefonu" W dodatku ze smartfona, mądrzejszego od matki...

ale ogarnęłam i...ta dam ;-)

Oto praca Jasia - II miejsce w szkolnym konkursie plastycznym ;-)


Jasiek...szybciej, no pospiesz się!!!

Tak wyglądają nasze poranki i nie tylko poranki...
Zawsze gdy nam się gdzieś spieszy Jasiek... o nie! Błąd logiczny - spieszę się ja..., Jasiek ma wszystko....(znacie motylka przeklinacza??? ;-)) matka nie może stosować takiego podejścia :-( matka pracuje i nie powinna się spóźniać, więc matka pogania... Efekty poganiania są mizerne, ale jak matka nie pogania to...Jasiek siedzi na łóżku i medytuje...
"Jasiek ubieraj skarpetki" - matka wychodzi z pokoju, wraca po kilku minutach - Jasiek...siedzi... na jednej nodze skarpetka...tylko (!) na jednej :-( jak mi się marzy taka moda, żeby strój człowieka składał się z jednej części :-D ułatwiłoby nam to życie ;-)
Póki co codziennie rano walczymy ze skarpetkami, gatkami, spodniami i bluzkami... Walka trwa ok. 15 minut, ja siwieję, wychodzę z siebie i staję obok a Jasiek...z niezmąconym spokojem w tempie ślimaka staruszka ubiiiieeeeeera się :-/
Jeden, jedyny raz zaświeciło się światełko w tunelu ;-) Psycholog Jasia - pan Marcin polecił ułożenie ciuchów na łóżku z lewej strony i w innej kolejności - ja zwykle robiłam to na opak, więc rano wszystko odkręciłam... Jasiek ubrał się błyskawicznie ;-) radość moja trwała jakieś...23 godziny i 45 minut... więcej nie zadziałało :-(
Ale matka się nie poddaje ;-) wczoraj od innego jaśkowego psychologa - pani Moniki dowiedziałam się, że mam za mało stanowczy głos - trzeba będzie poćwiczyć ;-)

no, ale o czym to ja miałam...

aaaa...

kocham takie dni jak dzisiaj ;-) bo rano nigdzie się nie spieszymy ;-) Jasiek może pomykać w piżamie do południa i przebierać się godzinę ;-) gdyby dziecki jeszcze były łaskawe spać w takie dni przynajmniej do godziny 8:30 pewnie oszalałabym ze szczęścia ;-) ale nie ma tego złego - dziś "w środku nocy o 8:00" była okazja do pogadania z qzynem ;-)

dobra... idę na randkę z Temple Grandin ;-)