sobota, 22 września 2012

Zaległości

Witam i przepraszam za dłuuugie milczenie ;-)

Dużo się u nas działo we wrześniu...
Jaś zaczął chodzić do szkoły, Monia do przedszkola... myślałam, że problemy będą z Jasiem a Monika sobie poradzi...Nie do końca było tak, jak myślałam że będzie... Monia mocno przeżyła przejście ze żłobka... płakała co rano, a wieczorami pytała czy jak się wyśpi to będzie musiała iść do przedszkola... Ostatecznie (choć kto wie jak będzie w poniedziałek...) pokonaliśmy stracha białym Michałkiem ;-)

Jasiowi w szkole się podoba ;-) Mamy orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego i to jakie! Pani Beata rozpisała wszystko, podała szczegółową "instrukcję obsługi" Jasia nawet dla nauczyciela WF ;-) ja też zostałam wyposażona w literaturę ;-) Dziękujemy ;-)

Wczoraj byliśmy we Wrocławiu ;-) Mieliśmy się stawić u okulisty i w poradni....metabolicznej. Jak pisałam na początku września NFZ nie podpisał kontraktu z naszą poradnią :-( do tej pory nic nie wiadomo, tzn. wiadomo, że NFZ zrobił wyjątek dla dzieci z fenyloketonurią... reszta dzieciaków, a raczej ich rodziców, musi sobie radzić sama... No ale pani dr przyjęła nas do poradni gastroenterologicznej ;-) schorzenie Jasia leży gdzieś po środku, pani dr obsługuje obie poradnie więc dla nas nie ma większego znaczenia jaka nazwa poradni widnieje na skierowaniu ;-)
A teraz po kolei...
Najpierw pojechaliśmy do okulisty...Jasiek marudził przy zakraplaniu oczu, ale przy badaniach nawet fajnie współpracował ;-) gdyby tylko nie komentował wszystkiego i nie wypytywał o wszystko to pani Krysia nie musiałaby się wcale irytować :-D
Wada wzroku się poprawia, w listopadzie powinniśmy dobrać nowe szkła, ale... I tu znów w roli głównej występuje dolnośląski oddział NFZ... Nie dobierzemy szkieł w listopadzie, bo poradnia dostała kontrakt, ale...okrojony! Do tej pory zapisywaliśmy się z miesięcznym wyprzedzeniem... wczoraj mogliśmy się zapisać na...koniec stycznia!!!
W tej sytuacji przenosimy się do opolskiego okulisty...wizytę mamy 4.12. ;-)
Po wizycie u okulisty wpakowaliśmy się w tramwaj, przesiedliśmy się do autobusu i pojechaliśmy do Szpitala Wojewódzkiego ;-) Miałam wyniki badań Jasia (tarczyca i robale) - wszystko OK, miałam przykładowy szczegółowy jadłospis Jasia - dostałam 5 ;-) no i Jasiek został zważony...37kg... myślałam, że dostaniemy ochrzan, że w 2 miesiące straciliśmy tylko tyle, ale pani dr zaczęła wykrzykiwać, że super wynik, że pięknie i w ogóle ;-) Jasiek nie tylko schudł 3 kg, ale też urósł 2 cm ;-) Tempo spadku wagi idealne, pani dr byłaby zadowolona, gdyby teraz utrzymywała się ta waga ;-) Wydawało mi się, że nie do końca stosujemy się do diety...raz w tygodniu Jasiek miał "słodki dzień", od września dawałam mu do szkoły zwykłe pieczywo, bo chrupkie tekturki były po prostu niezjadliwe po kilkudziesięciu minutach od przygotowania :-/ A tu się okazało, że tak miało być ;-) Jedyne zastrzeżenia pani doktor dotyczyły mleka - ale to dlatego że w tym przykładowym jadłospisie z 2 dni tego mleka było jakoś mniej niż zwykle, no i ryby... Jasiek je wędzoną makrelę a ta jest tłusta :-( i lubi rybki smażone w panierce...a panierki mu nie wolno... będziemy próbować rybkę piec i dusić - jeśli znacie przepis na rybkę, która zadowoli podniebienie Aspika to bardzo proszę o kontakt ;-)
Pani doktor w karcie informacyjnej z wizyty wpisała SUPER WYNIK i narysowała Jaśkowi kwiatka :-) Teraz trwają pertraktacje kto zatrzyma oryginał, a kto dostanie kserokopię :-) Ja twierdzę, że oryginał jest mój, bo potrzebuję go do dokumentacji a Jasiek, że to jemu pani doktor kwiatka narysowała :-D oboje mamy rację i nie wiemy co z tym fantem zrobić ;-)

Jak widać u nas OK ;-) Nie narzekamy póki co ;-) Mam nadzieję, że niedługo ruszymy ostro z terapią... W połowie października idziemy na diagnozę funkcjonalną do Prodeste ;-)

aaaaa...właśnie - kochani blogerzy z doświadczeniem.... bo ja nieumiata jestem i nie umiem na tym bloku wrzucać linków... Wy macie z boczku paski z linkami....jakie blogi obserwujecie, jakie stronki polecacie... naumie mnie ktoś jak to zrobić??? Pliiiis ;-)

Z góry moooocno dziękuję ;-*

piątek, 7 września 2012

Miłość, wiara i nadzieja

Nie będę dziś pisała o nas... może tylko tyle, że po chwilowym spadku formy, zjeździe psychicznym, utracie nadziei pomógł mi ktoś, kto siedział w takim samym dołku jak ja ;-) nie wiem kto komu pomógł... ale czy to ważne?
Kaśka ;-) dziękuję :-*
za co?

za to:

Erma Bombeck, Wyjątkowa mama



Czy zdarzyło się wam kiedyś zastanawiać się, jak Pan Bóg wybiera marny dla dzieci niepełnosprawnych?

Ja próbuję wyobrazić sobie Pana Boga gdy wydaje polecenia aniołom, którzy zapisują je w ogromnej księdze:

Wiśniewska Elżbieta – syn; święty patron: Mateusz. Krawczyk Maria – córka; święta patronka: Cecylia. Zawadzka Katarzyna – bliźnięta; święci patronowie… dajmy też Gerarda - już przywykł do tego, że jest mało czczony.
Wreszcie Pan Bóg dyktuje aniołowi imię i uśmiecha się 

– Jej damy synka niepełnosprawnego.
Anioł zaciekawił się 

– Czemu akurat jej, Panie? Jest taka szczęśliwa.
Właśnie - odpowiada Bóg z uśmiechem – Czy mógłbym dać niepełnosprawne dziecko kobiecie, która nie umie się cieszyć? To byłoby okrutne.
- Ale czy jest dość cierpliwa? – dopytywał się anioł.
- Nie chcę, żeby była zbyt cierpliwa. W przeciwnym razie utonie w morzu litości i trudu. Ta, gdy przezwycięży szok i bunt, z pewnością sobie poradzi.
- Ale, Panie, ona przecież w Ciebie nie wierzy!
Bóg znowu się uśmiechnął – To nie ma znaczeniu. Jakoś temu zaradzę. A ta kobieta jest po prostu idealna. Nawet egoizm posiada w odpowiedniej ilości.
Anioł zaniemówił z wrażenia. Po chwili wykrztusił – Egoizm? Czy to jest cnota?!
Bóg potaknął – Jeśli nie będzie potrafiła zostawić od czasu do czasu swojego dziecka, długo nie wytrzyma. Tak, to jest kobieta, którą pobłogosławię dzieckiem mniej doskonałym. Jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, ale będą jej go zazdrościć. Żadne słowo nie będzie dla niej oczywiste. Żaden krok nie będzie dla niej zwyczajny. Gdy jej dziecko powie po raz pierwszy „mama”, będzie wiedziała, że jest świadkiem cudu. Gdy opisze swojemu niewidomemu dziecku drzewo albo zachód słońca, zobaczy moje stworzenia, jak umieją je widzieć nieliczni. Pozwolę jej widzieć dokładnie to, co ja widzę – ignorancję, okrucieństwo, uprzedzenia i sprawię, że wzniesie się ponad nie. Nigdy nie będzie sama.
Ja będę u jej boku w każdej minucie, każdego dnia jej życia
, a ona będzie wykonywała nieomylnie moją pracę, jakby była u mego boku.
- A święty patron? – Zapytał anioł, zatrzymując pióro w powietrzu. Bóg uśmiechnął się – Wystarczy lusterko.

wtorek, 4 września 2012

poniedziałek, 3 września 2012

Aspik uczniem PSP ;-)

Żyjemy ;-)

ja ledwo bo ledwo ale jednak ;-)
nie spałam z nerwów do 2:00 a teraz mam piach w oczach ;-)

Wstaliśmy rano, Jasiek bez nerwacji... na luzie ;-)
Poszliśmy... Przed szkołą spotkaliśmy jednego kolegę z przedszkola, na boisku szkolnym drugiego, a potem też trzeciego ;-) wszyscy trafili do tej samej klasy ;-)

Pasowanie na ucznia już się odbyło ;-) Jasiek oberwał wielkim ołówkiem ;-)

Wychowawczyni wygląda na sympatyczną, choć...nikt jej nie poinformował, że będzie miała w klasie ucznia z ZA... była mocno zaskoczona...

Tyle pierwszych wrażeń... uciekamy pakować tornister na jutro ;-)


niedziela, 2 września 2012

nadejszła wiekopomna chwiła...

Bry ;-)

Pół dnia zbierałam się, żeby skrobnąć cosik ;-) Nie da się ukryć, że dopadł mnie stres przedszkolny ;-) ze stresem przedprzedszkolnym nie mam problemu, bo Monika sobie poradzi ;-)
W sumie to trochę śmieszne, że mama idzie z dużym dzieckiem do szkoły a młodsze oddaje bez mrugnięcia okiem, ale tak to się u nas poukładało, że Monia idzie do przedszkola, z którego Jasiek odszedł w piątek ;-) zna panie, zna sale, część dzieci ze żłobka będzie w jej grupie ;-) no i nie bez znaczenia jest fakt, że Monia to baba - poradzi sobie ;-)
Jasiek niby się nie stresował, ale zasnął późno... zobaczymy jak będzie rano...
Nie wiem co z nim zrobić po uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego...mam urlop, ale jest możliwość zostawienia dziecka w świetlicy...chyba go zostawię (póki co Jasiek chce zostać) - niech pozna szkołę, panie, dzieciaki...Zobaczymy...