piątek, 20 czerwca 2014

Sukcesy Jaśka

Przez ten długi rozbrat z blogiem zapomniałam o najważniejszym ;) zapomniałam pochwalić siebie i syna za jego sukcesy ;)
Chwalenie Jaśka to oczywista oczywistość, ale siebie mam chwalić? No pewnie! Te sukcesy sporo mnie kosztowały i nie mam tu na myśli kosztów, pieniędzy, ale przede wszystkim zdrowia ;) tego psychicznego ;)

Jak już wspomniałam, ciągle gdzieś chodzimy, jeździmy, nie siedzimy w domu i nie czekamy co przyniesie nam los ;) idziemy i szukamy swoich ścieżek w życiu. Nie, nie w swoim - w Jaśka życiu ;)


Z jednej strony chciałabym, żeby Jasiek i Monia byli całkowicie samodzielni, a z drugiej cholernie ciężko jest mi pozwolić im na usamodzielnianie się. Z Moniką mam jeszcze "chwilkę", ale Jasiek... Jasiek za moment skończy 9 lat i... najwyższy czas na samodzielność!

Niestety, matka trochę czasu przespała. A jak się oburzyła, gdy nowy terapeuta Jaśka - pan Adam zapytał czemu Jasiek musi się z nami targać na terapię Moni... No jak to? Przecież nie może sam w domu zostać! On ma dopiero.... 9 lat! I wtedy przyszło opamiętanie! Tak, mój syneczek wcześniaczek ma 9 lat! Stary koń z niego i w sumie można spróbować zostawić go na chwilkę w domu ;) 
Jak matka pomyślała - tak przystąpiła do działania ;) Pierwszy krok to wygrzebanie starego telefonu komórkowego - staruszek ma z 10 lat i był ze mną gdy się Jasiek rodził ;) Babcia podarowała młodemu kartę SIM i tak młody stał się posiadaczem telefonu komórkowego, którego ma używać "w razie Wu" ;) Jak się potem okazało, "w razie Wu" oznacza co innego dla matki i co innego dla syna, ale jakoś się dogadaliśmy ;)
Jasiek był bardzo zadowolony z takie obrotu sprawy - tzn. z tego, że będzie mógł zostawać w domu i nie chodzić z nami do Prodeste na terapię Moni... Całkowicie go rozumiem i bardzo mu zazdroszczę ;) Ostatnio panna M przechodzi samą siebie i każda chwila oddechu od jej fochów jest na wagę złota ;) 
W kwietniu Jasiek zaczął samodzielnie urzędować w domu ;) raz czy dwa zadzwonił z pytaniem gdzie jesteśmy, bo już się stęsknił <3 ale generalnie świetnie dawał sobie radę ;)

Maj to miesiąc, w którym znów mieliśmy okazję ćwiczyć samodzielność i dalej piłować pępowinę ;) Jasiek pojechał na zieloną szkołę ;)  W zeszłym roku szkolnym pojechał na 3 dni, a tym razem nie było go w domu aż 4 dni ;) Wziął ze sobą komórkę oraz oszałamiającą kwotę 26zł kieszonkowego ;) Gdy machałam mu na pożegnanie siedział smutny w autokarze..., kiedy zadzwonił, że dojechali na miejsce słychać było, że jest nieswój, ale wieczorem... zadowolony synek do mnie zadzwonił ;) Następnego dnia wieczorem okazało się, że pan Jan wydał prawie całą kasę... jakieś żółte grosiki mu zostały... Dzisiaj utrzymuje, że stracił wszystko trzeciego dnia, ale matka ma dowody na to jak było naprawdę ;)

oto wpis na tablicy matki na fb (28.05.2014r., godz. 22:44) ;)

Wyjazd na zieloną szkołę - 27.05.2014r., godz. 8:00
rozmowa telefoniczna - 28.05.2014r., godz. 19:30....
Jasiek: mamo, kupiłem kryształ górski
ja: a ile ci pieniędzy zostało?
Jasiek: parę gorszy
ja: ???? jak parę groszy?
Jasiek: no kilka tych małych żółtych pieniążków..., nie pamiętam ile dokładnie

Wniosek z tego wypłynął jeden - trzeba faceta nauczyć prowadzić swój kieszonkowy budżet ;) w sumie do tej pory Jasiek świetnie dysponował swoimi pieniążkami - nigdy ich na zakupy nie zabierał i naciągał matkę bo... "Ty zawsze masz pieniądze..." Taaa..., oczywiście... No ale Jaśkowy stan posiadania bardziej się powiększał niż pomniejszał się "wkład" w portfeliku ;) 

Wracając do tej zielonej szkoły... matka mogła zadzwonić do wychowawczyni i poprosić ją o małą pożyczkę, przelać jej pieniądze na konto, albo oddać po powrocie, ale... ale jak szkoła to szkoła - nie ważne czy zielona, czy życia ;) młody został bez kasy do końca wyjazdu - przeżył ;) Musiał się wytłumaczyć siostrze, której obiecał pamiątkę, że... zabrakło mu pieniążków ;) Obiecał jej prezent z kolonii ;) może się Moni poszczęści? ;)

Z tymi pieniążkami to jest tak, że... Jasiek doskonale liczy ;) I tu okazja jest żeby się pochwalić osiągnięciami syna - zdobył wyróżnienie w konkursie matematycznym Kangurek ;)
Jasiek zdobył 75 pkt i znów miał najlepszy wynik w szkole w kategorii Żaczek (drugiego kolegę wyprzedził o prawie.... 30 pkt!!!) 
Czyż to nie jest dowód na to, że synek liczyć umie? A jaki przedsiębiorczy jest... sytuacja z 22.05.2014r....

stoimy w Tesco w Punkcie Obsługi Klienta... pani skanuje nam produkty, kseruje paragon i takie tam, obok kwiaty i kosze podarunkowe z okazji Dnia Matki...
Jasiek się przygląda, rozgląda i pyta... "Mamo, a co Ty sobie kupisz na Dzień Matki?"

wszystko pięknie, ale kasę na zielonej szkole stracił w trymiga ;)  

W tym roku Jasiek jedzie na kolonie... będzie sam dłużej niż 4 dni, będzie miał też pewnie trochę więcej pieniędzy, no i ma misję - obiecał coś Moni z koloni... 
Rozmawialiśmy sobie o wydawaniu pieniędzy, że nie można wydawać więcej niż się ma, że pożyczki to nie jest wyjście z sytuacji, posiłkowaliśmy się grą w Eurobusiness i... w ubiegłą sobotę nastąpił ten dzień, gdy matka wysłała syna na zakupy do sklepu ;) Sklep daleko nie jest... po drugiej stronie ulicy... osiedlowej ulicy, ale zawsze ulicy! Jasiek zwykle idzie jak łowiecka za pastuszkiem ;) nie rozgląda się czy nie nadjeżdża auto i idzie przed siebie... Matka dała synowi reklamóweczkę niewielką - akurat na 2 Kubusie (syn za swoje pieniądze kupował dla siebie i dla siostry) i kasę na papier toaletowy. Papier miał być biały i w 8-paku ;) Matka z dziurawą Teorią Umysłu założyła, że syn wie, że pakę z papierem ma wziąć pod pachę....
Syn poszedł... siedziałyśmy z Monią w oknie i czekałyśmy... Nic to, ze z okna niewiele widać - raptem wychodzącego z klatki Jaśka widziałyśmy, ale w oknie i tak czatowałyśmy ;) matka dodatkowo obgryzała pazury ze strachu czy młody pod auto czy rower nie wpadnie... czy sobie poradzi w sklepie, bo my tam papieru toaletowego nie kupujemy więc matka sama nie wiedziała gdzie go szukać... I tak czekając i się denerwując zobaczyłyśmy Jasia ;) z jakąś zieloną reklamówką ;)
Wjechał na górę i od razu z informacją (z pewną dozą... pretensji), że musiał kupić reklamówkę, bo do tej małej nie było szans wsadzić papieru toaletowego :-D  
Wyprawa jednak wyszła na plus ;) co tam 79 groszy za reklamówkę, skoro syn poszedł do sklepu - znalazł co trzeba, ZAPYTAŁ gdzie są Kubusie, gdy ich znaleźć nie mógł, zapłacił i wrócił do domu ;)
Następnego dnia znów poszedł na zakupy ;)

O stopniu samodzielności pana Jana niech świadczy też fakt, że mu matka przestaje być potrzebna ;) na hipoterapię jeździ z ciocią Gosią - mamą Antosia ;) to też kolejny sukces - Jasiek po tygodniu ćwiczeń nauczył się odpowiednio zarzucać nogą żeby dosiąść konika ;) 
Jutro w Krakowie odbędą się warsztaty organizowane przez Fundację Prodeste. Ja niestety nie mogę jechać i padła propozycja, żeby Jasiek jechał beze mnie.... Pytam więc syna co on na to... On z kolei zapytał kto tam będzie... i jak się dowiedział, że będzie pani Dorotka i pani Marta to stwierdził JADĘ :-) za chwilkę chyba będę musiała mu sprawić koszulkę z napisem "z Prodeste na koniec świata" :-)

Sam w domu, sam do sklepu, sam na zielona szkołę, sam na hipoterapię, sam na warsztaty do Krakowa, sam na kolonie... Aspik Jasiek jest chyba na dobrej drodze do swojej samodzielności ;)

I tutaj matka bardzo dziękuje cioci Gosi oraz ekipie Prodeste za pomoc, wsparcie, opiekę, czasem w kopa w 4 litery ;) bo bez Was pewnie dalej myślałabym o Jaśku jak o małym chłopczyku z zespołem Aspergera ;) a to przecież chłop jak dąb, po którym mogę już buty nosić ;)




2 komentarze:

  1. Super Haniu :) Gratulacje dla dzielnego "doroslego" chlopaka i odwaznej Mamy :) Ale Jasiek z Monia to strasznie do siebie podobni.
    Samodzielnosc to straszna rzecz: dla rodzica. U nas tez troche sukcesow na koncie, ktorych wiekszosc zawdzieczamy psu. O samodzielnym pozostaniu w domu mowy nie ma bez psa. Dzisiaj rano mialam ubaw, bo siedzielismy na wywiadowce, Kasper sam z psem w domu, bagatela 25km dalej! Akurat w trakcie rozmowy z nauczycielka i dyrekcja zadzwonil najpierw telefon meza, za chwile moj, wiec jasne bylo, ze to mlody. Miny nauczycieli na wiadomosc, ze Kaspra zostawilismy bez opieki ... :D Ostatnio mlody nawet z psem sam wychodzi, mimo, ze mamy po sasiedzku ogromnego rottweilera, ktory wszystkiego sie boi, a nasz pies wazy zaledwie 4 kg wiecej od dziecka, wiec w razie czego mlody psa nie utrzyma, ale na razie pilnie przestrzega zasad, a do psa mamy chyba wieksze zaufanie niz do dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania ;) u nas temat "pies" jest na topie ;) i żeby to jeden... Jasiek idzie na całość i o hodowli marzy ;) ale póki co za mało czasu spędzamy w domu... poza tym zobaczymy jak będzie podchodził do swoich domowych obowiązków ;) na razie wynoszenie śmieci idzie mu dobrze - nie trzeba gonić - wystarczy raz poprosić i grzecznie idzie do zsypu... niestety spacer z psem to już dłuższa wyprawa... podlewanie kwiatków... no cóż - tu już jest nieco gorzej, ale kwiaty w jego pokoju jeszcze żyją ;) trochę dzięki interwencjom matki, ale jednak ;)

      Usuń