niedziela, 17 listopada 2013

DALEJ NIE O TO CHODZI!!!

Hmmm... wydawało mi się, że piszę po polsku... cały czas tak mi się wydaje, ale wiem też, że nie zawsze potrafię wyrazić słowami to, co mi się we łbie kołacze... W końcu też mam Zespół Aspergera ;)

Nie moi drodzy..., wcale nie twierdzę, że dieta jest zła... Wiem, że czasem jest niezbędna, że pomaga... Jaśkowi pomogła. Młody od urodzenia dość mocno ulewał, miał tzw. "lukrowane" policzki...wszystko wskazywało na alergię na białko mleka krowiego... odstawiliśmy mleko - problem zniknął ;) jakiś czas później okazało się, że odstawienie glutenu też pomogło. Dietę bezmleczną i bezglutenową stosowałam dość rygorystycznie. Mój autystyczny mózg działał na zasadzie "wszystko albo nic", "albo czarne, albo białe" - jeśli na opakowaniu było zastrzeżenie "może zawierać śladowe ilości glutenu/mleka" nie kupowałam produktu..., jeśli nie potrafiłam zidentyfikować czy syrop glukozowo - fruktozowy był zagęszczony mąką pszenną czy "bezpieczną", to też nie kupowałam produktu, który ten syrop miał w składzie... majonez kręciłam sama, bo nie miałam pewności, czy ocet użyty do wyprodukowania majonezu nie był czasem zanieczyszczony glutenem... Jasiek był na diecie, objawy które występowały...zniknęły ;) ale nie piszę tu o objawach ZA... te zaczęły "wychodzić" jak Jasiek poszedł do przedszkola... będąc na diecie.... Kiedy alergolog stwierdził, że można wprowadzić białko mleka krowiego - zrobiliśmy to i... nie było regresu! Nie było też regresu po wprowadzeniu glutenu... Jasiek nie był dzieckiem z zaburzeniami metabolicznymi! Dieta pomogła mu w pozbyciu się alergii ;) i tyle ;) 

Dlaczego rodzice dzieci z autyzmem tak krzyczą i oponują przed nazywaniem autyzmu chorobą i to w dodatku chorobą metaboliczną?
To proste - na chorobę są jakieś pigułki..., chorobę się leczy
Autyzm nie jest chorobą, nie ma na autyzm żadnej pigułki... AUTYZMU SIĘ NIE WYLECZY...
 Choroba, chorobą... czasem nawet używa się takiego skrótu myślowego, ale... choroba metaboliczna... tak jak pisałam poprzednio (tutaj) boimy się, że zdesperowany rodzic wpadnie w szpony "lekarzy" DAN...
zostawiam Was z kilkoma linkami.... poczytajcie, pooglądajcie, pomyślcie i zdecydujcie, czy w obronie dzieci nie warto przyłączyć się do naszego PROTESTU  + AUTYZM BEZ BZDUR - strona naszego protestu


i jeszcze raz przypomnę (wiem, nudna jestem...)


6 komentarzy:

  1. Hania, po polskiemu piszesz ;) Jeśli ktoś raz twierdzi, że dieta jest fundamentem terapii a innym razem jest "tylko" pomocna to mi tu coś ewidentnie "śmierdzi". Nie jestem przeciwnikiem diet,ale niech ma ona uzasadnienie medyczne.Jeśli takiego uzasadnienia nie ma (np. nietolerancje pokarmowe), to po co dodatkowo powiększać"inność" naszych dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  2. uffff ;) czyli nie jest ze mną jeszcze tak źle ;) ktoś jednak mnie rozumie ;)
    dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozumiemy i to bardzo dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  4. tak.. choroba metaboliczna... to pójdziemy na badanie krwi i wyjdzie autyzm, może jeszcze podział na podgrupy ;)
    ech :D
    ja tej całej genetyczności też nie jestem pewna... może jakaś skłonność która ujawnia się przy niekorzystnych warunkach.... a może i to nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze....a ja zamiast iść raz krwi utoczyć i wiedzieć ze dzieć ma autyzm, to po poradniach chodzę na wywiady, obserwacje i inne takie :-D
      u nas genetyka... na bank!

      Usuń