Środek nocy a matka siada kompa i posta smaruje...Ładnie, nie ma co...
Tak, dopiero w środku nocy znalazłam chwilkę, żeby dorwać się do kompa ;)
Dojechaliśmy do Wisły w niedzielę ;) dostaliśmy fajny pokój z takim oto widoczkiem
Dzieciaki są szczęśliwe ;) obczailiśmy drogę do centrum, Jasiek zaczął nawet rozważać czy aby na pewno potrzebuje gazetkę, która ma się pojawić w kioskach we wtorek... podejście do hotelu jest... STROME ;) znaleźliśmy plac zabaw i pokój zabaw ;)
Wczoraj (czyli w poniedziałek rano) zaczęły się zajęcia ;) po śniadaniu zaprowadziłyśmy Jasia na zajęcia grupowe... Trzeba było jeszcze chwilkę poczekać i tak "chwilka" okazała się być kluczową... Jasiek zobaczył, że pod salą zbierają się inne dzieci i.... dał w długą! Dogoniłam go przy zejściu do pokoju zabaw i użyłam tajnej broni - powiedziałam, że jak nie wejdzie na zajęcia grupowe to od razu dzwonię do pani Moniki... musiałam pokazać, że w komórce mam zapisany numer i nie zawaham się go użyć :) wlazł... później powiedział mi, że nie chciał iść na zajęcia z obcymi ludźmi... no faktycznie nikogo nie znał... grunt, że przeżył ;)
W czasie gdy Jasiek zapoznawał się ze swoimi "obcymi" Monia wyciągnęła mnie do sali zabaw ;) tam nastąpiła prawdziwa fascynacja... starsza dziewczynka, z balonem i w.... kręcącej się spódnicy i sandałkach!!! Tak, sandały i kręcące się kiecki kręcą Monię baaaardzo ;)
Dziewczyny wygłupiały się potem na placu zabaw, a Monia cały dzień rozglądała się za swoją koleżanką ;)
Po obiedzie pojechaliśmy do Leśnego Parku Niespodzianek w Ustroniu ;) było superowo, choć dzieciaki trochę bały się baaardzo bezpośrednich zwierząt ;) w końcu w opolskim ZOO kozy i lemury są grzeczniejsze i jednak zamknięte na określonej przestrzeni a tu... jakieś rogate bestie chciały coś do jedzenia, więc Jasiek z Monią w krzyk i w nogi ;) potem na pokazach ptactwa drapieżnego Jasiek bał się, że zostanie upolowany ;) strachu się trochę najedli, poskakali na ogromnej trampolinie, naciągnęli matkę na automaty, lody i pamiątki i wróciliśmy do hotelu na kolację... wchodziłam pod górkę jak na ścięcie... wiedziałam, że najchętniej walnęłabym się do łóżka i wyciągnęła stare kości, a nawet... pospała... Niestety, o ile z Jasiem dobiłabym targu to Monia... ehhh... "no, mamo! przecież jest jasno!!!", "hej, ale inni jeszcze nie idą spać"... nie pomyliłam się - po kolacji zaliczyłyśmy jeszcze bieganie z balonem po korytarzu, jazdę na rowerze (z balonem oczywiście!) po korytarzu, szaleństwa z Alą przed recepcją, a później robienie na złość Jaśkowi ;)
Na szczęście w pokoju mamy łazienkę ;) jest prysznic ;) w domu mamy wannę, więc... prysznic jest atrakcyjny ;) tym bardziej, że matka pozwala się wykąpać samodzielnie ;) jeśli chodzi o efekty poturnusowe to pierwsze już są - Jasiek sam się kąpie ;) tzn. w domu też sam się kąpał, ale trza go było do wanny gonić a tu... mówisz mama i masz ;)
Monia oczka miała już maleńkie - myślałam, że po kąpieli padnie jak kawka, ale... błąd :( bo po kąpieli dopiero się zaczęło - rodzeństwo wylądowało w łóżku i zaczęło używać kończyn - lali się równo po czym...
po czym tulili się jak na załączonym niżej obrazku
Pierwsza zasnęła Monia, potem pamiętam tylko, że Jaśkowi odburknęłam, że TV nie włączę i ma spać a nie gadać... nie wiem czy zasnął - byłam pierwsza ;) obudziłam się przed 1:00, wykąpałam i...odechciało mi się spać ;) to posta maluję ;)
Tyle relacji z pierwszych 2 dni turnusu, na który czekałam ponad rok... Czekałam a teraz... przez chwilę myślałam o ucieczce :D Prawda jest taka, że jako pracująca matka spędzam z dziećmi znacznie mniej czasu, ma, te 8 godzin dziennie bez wysłuchiwania "mamo, a ona...", "mamo, bo on..." - tu takiego azylu nie mam... no, nie licząc zajęć dla rodziców ;) szkoda tylko, ze takie krótkie są ;) muszę się przestawić, że teraz czeka mnie dłuuuuugi 14 dniowy weekend ;) rok temu dałam sobie z nimi radę nad morzem to i w górach ogarnę ;)
Spadam spać bo jutro po śniadanku jedziemy na basen ;) trzeba jeszcze spakować mnatki ;-)
Przedtem jednak czas na podziękowania ;) Nie byłoby nas tutaj gdyby nie wielkie serca kilkudziesięciu osób, które wpłaciły pieniążki na subkonto Jasia, czy to 1%, czy darowiznę albo kupiły coś od nas na allegro ;) nie musiały tego robić wcale, mogły obdarować kogoś innego, ale wybrały Aspika Jaśka...
Z całego serca dziękujemy i nigdy - przenigdy o Was nie zapomnimy :-)
dziękujemy :-*
Zapowiadają się baaardzo ciekawe i intensywne dwa tygodnie! Pozdrawiamy z Opola :)
OdpowiedzUsuńFaaaajoooowo! :)
OdpowiedzUsuńOj to sił życzymy na ten dłuuuuugi weekend :) oby był jak najbardziej owocny :) buziaki
OdpowiedzUsuńOj jest intensywnie, jest...zajecia od rana do wieczora i bieganie z planem w reku i jezorem na brodzie ;-) ale...FAJNIE JEST!!!
OdpowiedzUsuńDasz radę, bo kto jak kto ale mama daje :-), cóż ta obiegowa opinia niezależnie od stanu ducha i ciała ;-) mobilizuje, jak wrócisz do domu, zostaw męża z dziećmi i weekend zaklep dla Siebie
OdpowiedzUsuńkondycji mam nie tracić? hahaha Gosia ;) żeby coś stracić to najpierw...trzeba to mieć :-D
OdpowiedzUsuńwczoraj na ognisku dzieciarnia rozbiegała się we wszystkich możliwych kierunkach, Monia chciała sprawdzić jakby to było gdyby z wysokiego muru skoczyła do oczka wodnego.... jak wyrżnęła jak długa goniąc chłopaków to najpierw biegłam sprawdzić czy żyje, jak zobaczyłam że krwi nie ma to... jak pomysłowemu Dobromirowi piłeczka zaczęła uderzać w łepetynę "jest okazja zabrać ją do hotelu pod pozorem opatrzenia rany" :-) tak uczyniłam ;-) jakoś koło 22:00 to było :-D
o chwilę oddechu jest naprawdę ciężko tym bardziej, że nawet jak Jasiek jest na zajęciach to mam Monikę na stanie ;) a ta jędza kochana odpocząć nie da :-( i pokoje felerne - od środka nie da się zamknąć drzwi :-( opcja "mama pokima a dziecko się pobawi" odpada bo jak pójdzie to...diabli wiedzą gdzie...
dobra...lecimy na zajątka :-)
Piękne widoki :)
OdpowiedzUsuńwww.likwidacja-barier.pl