zaczynamy wielkie odliczanie...
w poniedziałek Aspik Jasiek stanie się uczniem...
Jasiński jest podekscytowany a ja.... mam stracha jak stąd do niewiemkąd :-D staram się tego nie okazywać Jasiowi ale ciężko jest...
Wyprawka czeka gotowa... brakuje nam tylko śniadaniówki i bidonu (musi być ze Star Wars) no i książki do religii... codziennie przechodzę koło księgarni i jakoś tak wdepnąć nie umiem :-) reszta czeka w pokoju Jasia, w niedzielę dziadek przywiezie lampkę na biurko ;-) Mały pokój to prawdziwy azyl pana Jana - Monia ma tam zakaz wchodzenia...
Nie wiem kto będzie wychowawcą Jasia, nie wiem czy będzie w klasie razem z chłopcami z przedszkola, czy znajdzie jakiegoś kolegę...chciałabym tylko, żeby dobrze się czuł w szkole...
Dziś musieliśmy odpuścić rehabilitację, na treningu też nie byliśmy :-( odebrałam Jasia z przedszkola i jak zobaczyłam oczka czerwone jak u króliczka to zadzwoniłam i odmówiłam rehabilitację...polecieliśmy do jednego okulisty - pani doktor na urlopie, polecieliśmy do kolejnego gabinetu a tam młoda dziewuszka widząc oczy Jasia z rozbrajającym uśmiechem poradziła żebyśmy przyszli 17 września i zapisali się na październik... Oczywiście że 60zł rozwiązałoby sprawę wizyty natychmiast, ale trzeba by je najpierw mieć :-/ Wpakowaliśmy się w autobus (ku uciesze dzieciaków), zawieźliśmy Monię do cioci Amelki i poszliśmy do WCM...Rewelacja ;-) czekaliśmy tylko pół godzinki ;-) zapalenie spojówek...pani dr wypisała receptę i kazała iść za tydzień do kontroli...no ale gdzie mam iść? Przecież znów każą mi się zapisać na październik....
3majcie kciuki, żeby się poprawiło - wtedy kontrola nie będzie potrzebna ;-)
W piątek też czeka nas nerwówka... Aspik musi mieć pobraną krew... pamiętam jak w lutym ciągnęłam go po szpitalnym korytarzu do gabinetu zabiegowego...a teraz jest cięższy :-(
rozmawialiśmy o konieczności zrobienia badań wczoraj, rozmawialiśmy dzisiaj... "NIE" przeplata się z "BOJĘ SIĘ"... nie wiem już jakich argumentów użyć...obiecałam mu już mega ciacho w sobotę (to jego "słodki" dzień) ale póki co nie działa to na niego kojąco...Muszę jednak pochwalić Aspika za zakraplanie oczu ;-) nie robi większych problemów ;-) tylko po "operacji" leży kilka minut z zamkniętymi ślepkami ;-)
ślepka? zamknięte? no właśnie...spadam do wyrkowa na leżołki :-):-D
kolorowych ;-)
a jak macie jakieś pomysły na przekonanie Jana, że przy pobieraniu krwi nic mu się nie stanie to się wywnętrzajcie ;-)
pa
Skadja znam to star wars..Kuba nawet blok rysunkowy ma w star:/ Codo okulisty, u nas na takie akcje spokojnie kropelki wypisze lekarz rodzinny u was nie? Miłosza miesiac temu co użarłowyglądał jakby porządnie oberwał pięścią pod oko ale lekarz rodzinny wypisał leki. Bo kolejki do okulisty u nas takie same.
OdpowiedzUsuńCo do pobierania krwi t tez chciałabym poznać recepte Kuba 11 lat a trzęscie gaciami. Trzymajcie się, trzymam kciuki za pierwszy dzień w szkole.
Kasia ;-) pediatra wypisał receptę na kropelki, które zamiast pomóc pogorszyły sprawę, bo drugie oko też się czerwone zrobiło :-( dlatego mieliśmy jechać do okulisty dziecięcego. Z lekami problemu nie ma tylko chodzi o to, że te ślepka trzeba pokazać specjaliście ;-)
OdpowiedzUsuńza kciuki dziękuję ;-) idziemy jutro rano ;-)
My do pobierania krwi podeszliśmy naukowo. Przygotowałam encyklopedię dla dzieci, poszukałam w Internecie dodatkowych zdjęć z pobierania krwi i zaczęliśmy. Od wytwarzania krwinek przez pompowanie krwi tętnicami do składu krwi. Ale tak naprawdę pomogło wyjaśnienie (pokazanie na wiadrze) objętości krwi i wyciągnięcie z tego wiadra strzykawki pełnej wody. Jak Aspik przekonał się, że w wiadrze wody nie ubyło - uspokoił się. A że powierzchniowo jest niedowrażliwy to kłucie samo go nie rusza.
OdpowiedzUsuńPowodzenia, trzymam mocno kciuki za początek szkoły. Musi być dobrze!
OOOO...z wiadrem super pomysł :-) Dzięki ;-) zastanawiam się na emlą... bo Jasiek powierzchniowo nadwrażliwy :-(
Usuńpóki co idziemy na trening i po pojemniczek na kupsztala :-D
coś na ten temat wiem- trzymam kciuki
OdpowiedzUsuń