Przepraszam, że kazałam tak długo czekać na ciąg dalszy...
Wstyd się przyznać, ale zapomniałam o blogu a potem...powrót do pracy...doba niestety nie chce mieć więcej niż 24 godziny a ja jakaś wybrakowana jestem i potrzebuję snu...coraz więcej snu ;-)
Na czym to ja ostatnio skończyłam...? Aaaaa..., że w końcu znalazłam nazwę dla swoich podejrzeń... Zespół Aspergera... Niestety, gdy tylko wspomniałam o ZA, otoczenie jeszcze bardziej "jeżyło się" :-( "ZA u Jasia? Niemożliwe, na pewno nie!" Ciężka to była droga, długa, wyboista i kręta... I wiecie co? Ja, która byłam tak mocno przekonana, że z Jasiem jest coś nie tak, która dałabym sobie rękę obciąć, że to jest ZA, kiedy po badaniu Jasia przez panią psycholog - specjalistkę od zaburzeń autystycznych usłyszałam: "Nie mam wątpliwości, że dziecko ma Zespół Aspergera" byłam w ciężkim szoku! Nie dlatego, że Jasiek ma ZA, tylko dlatego, że ktoś poza mną też to widzi... Teraz widzą to też inne osoby...
Dobra...przecież nie miało być o mnie tylko o Jaśku ;-)
Jasiek bywa...różny ;-) nie wiem od czego to zależy...Może od diety, może od ciśnienia... czasem odpowiada na pytania, czasem ignoruje rozmówcę a czasem paszcza mu się nie zamyka :-D
Są dni, kiedy pozornie wszystko jest OK, a są dni kiedy nie mam już siły... Teraz właśnie przechodzimy przez zniżkę formy :-(
Z kwitkiem od pani psycholog, z kompletem badań neurologicznych (Jasiek ma nieprawidłowy zapis eeg), z dokumentacją ze wczesnej interwencji poszliśmy na komisję orzekającą o niepełnosprawności...Myślałam, że będzie "po ptokach" bo Jasiu ładnie odpowiadał, panie sprawdzały czy 6,5 roczne dziecko, chodzące jeszcze do przedszkola umie czytać, dodawać i mnożyć... Jan pokazał się z najlepiejszej strony :-D Jedna z pań stwierdziła, że Jasiek to mądre dziecko i w szkole będzie się dobrze uczył... wyszliśmy i z rozpaczy poszliśmy do Kofeiny na fruciaka... Myślałam, że nic z orzeczenia a co za tym idzie, z terapii nie będzie...
Myliłam się... orzeczenie dostaliśmy na rok - tyle czasu dali nam na uzupełnienie dokumentacji o diagnozę medyczną (mieliśmy wtedy 3 magiczne literki przed tekstem Zespół Aspergera: OBS.) Niestety myliłam się też co do terapii... Głupia myślałam, że jak mamy orzeczenie o niepełnosprawności to otworzą się wszystkie drzwi... gucio :-( od kwietnia załapaliśmy się tylko na rehabilitację ruchową ("wyczekaną" zupełnie niezależnie od orzeczenia i ZA) i na cykl zajęć z SI... na resztę czekamy bo... ja pracuję, a co za tym idzie nie mogę przychodzić na terapię przed południem...
Mam nadzieję, że we wrześniu coś się ruszy z terminami w fundacji DOM..., chciałabym też oddać Jasia w ręce speców z Prodeste ;-) Oni przynajmniej też widzą, że Jaś ma ZA...Pomogą nam ;-) mam nadzieję ;-)
Na tym można uznać temat Retrospekcja za zamknięty ;-)
Dobry wieczór, trafiłam na Pani blog, ponieważ szukam blogów mam dzieci z zaburzeniami autystycznymi a szczególnie z ZA, bo właśnie jestem po diagnozie swojego dziecka z rozpoznanym ZA. Mając świadomość, że dziecko nie zmienia się po diagnozie i ZA nie ma od diagnozy, nie jest łatwo oswoić się, gdy jest napisane czarno na białym i gdy jest tak, jak Pani napisała, że i świat widzi nasz niepokój. Czytanie blogów pomaga się oswoić i pomaga też pisanie. Czytając Pani opowieść o Jasiu, widzę swojego synka. Czasem zdarza mi się wątpić w diagnozę, ale to nadal mechanizm wyparcia, bo dobrze wiem, że terapeuci się nie pomylili i trzeba nauczyć się z tym żyć, normalnie. Ale trudno na początek, dlatego dziękuję Pani i innym Mamom, że przecieracie szlaki i pomagacie nam, świeżo po diagnozie. Dziękuję i pozdrawiam ciepło i serdecznie.
OdpowiedzUsuń