Jak w tytule ;-) już po bólu ;-)
W laboratorium poszło naprawdę całkiem nieźle ;-) w poczekalni trochę
marudzenia, posmarowałam mu skórę lignokainą i czekaliśmy...problem
zaczął się jak przyszła nasza kolej...ja w gabinecie, Jasiek za i
krzyczy, że się boi i nie pójdzie...wciągnęłam go środka, ale pani
kazała mi uspokoić dziecko... Powiedziałam, że dziecko ma ZA i to
nie jest takie łatwe... W końcu jakoś na tym korytarzu go
uspokoiłam, płakał więc powiedziałam, że marnuje krople,
które mu rano zaaplikowałam ;-) no i kazałam mu samemu podjąć decyzję
kiedy naciśnie na klamkę i wejdzie do środka... wszedł ;-) trochę
paniki było - bał się nie tyle ukłucia, co tej gumowej opaski
zaciskającej... pomarudził chwilkę i po krzyku ;-)
Po wyjściu z przychodni odbyliśmy rozmowę na temat ilości pobranej krwi, grubości i długości igły oraz o honorowym krwiodawstwie ;-) był w szoku jak mu powiedziałam, że mi za jednym zamachem pobierają prawie 100 razy tyle krwi co jemu :-)
Mieliśmy w planach iść na kanapkę z gruszką do Kofeiny ale za wcześnie się wyrobiliśmy z tymi badaniami i odbiliśmy się od drzwi :-/ ale co się odwlecze to... ;-) na Kofeinkę napadniemy po południu ;-)
No super dzielny zuch, moze następnym razem będzie juz łatwiej
OdpowiedzUsuńdzielny Jasiek i Dzielna Mama- rozmowa i podejście :-) dobrego dnia i sił wielu
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-*
OdpowiedzUsuń