Dziś będzie na blogu trochę inaczej ;-)
Jeśli chcesz czytać tylko o Zespole Aspergera i spektrum autyzmu - dziś u nas tego nie znajdziesz ;-)
Dzisiaj... "pieczymy" (Monisiowe określenie pieczenia ciasta) i gotujemy ;-)
Jakiś czas temu dostaliśmy zaczyn na Watykański Chlebek Szczęścia od bistro mamy ;-) To taki kulinarny łańcuszek szczęścia ;-) Trzeba karmić zaczyn przez tydzień, następnie podzielić ciasto na 4 części - z jednej upiec chlebek dla siebie, a pozostałe 3 podarować przyjaciołom ;-) Stąd druga nazwa tego ciasta - Chlebek Przyjaźni ;-)
Pierwsze podejście nie powiodło nam się :-( nie, żebym zapomniała o karmieniu chlebka... w środę wieczorem wylądowałyśmy z Monią w szpitalu... Nie było wyjścia - kiedy w czwartek wpadłam do domu, bo szpitalny niezbędnik, zapakowałam zaczyn i zaniosłam do bistro mamy, która dokończyła karmienie, rozdała zaczyny i... zorganizowała powrót części do naszego domku ;-) Jeszcze raz dziękujemy ;-*
Ciasto jest nieziemskie ;-) Jest tak dobre, że złamałam zasadę i nie podzieliłam się wszystkim, co miałam rozdać... Jedną część zachowałam dla nas ;-) Odbiło się to czkawką - zaczyn mi się... ten, no... śmierdzieć zaczął i musiałam go wywalić, ale znów dostałam zaczyn ;-) Zgadnijcie od kogo ;-)
Tydzień temu zaczęłyśmy karmić zaczyn, bo Jasiek się feriował u dziadków ;-) Dzisiaj nadszedł czas na pieczenie naszej części ;-) Monia olewa system, bo nie lubi dźwięku miksera, ale Jasiek - derektor ;-) wziął przepis i dyrygował matką ;-)
"musisz wziąć 250g mąki... co to jest to "g"?"
"ale masz cynamon...?"
"mamo, pamiętałaś o proszku do pieczenia? 15g... masz tyle?"
wszystko miałam ;-) na końcu dzieciaki miały zadecydować jakie dodatki wrzucimy do środka ;-) Padło na rodzynki, wiórki kokosowe, płatki migdałowe i jabłka ;-) No właśnie - to właśnie dzisiaj Jasiek po raz pierwszy w życiu samodzielnie obrał jabłka ze skórki ;-) ciut później próbowałam go namówić na obranie ogórka, ale udawał, że nie słyszy ;-)
Upieczyliśmy ciasto, komisyjnie zaglądając do piekarnika co chwilkę ;-) Wybaczcie, że zdjęć nie mam z procesu twórczego, ale jak się kucharzy w małej kuchni w trójkę to syf się robi nieziemski - w każdym razie nie ma czego publikować ;-) Musi Wam wystarczyć fotka ostatecznej wersji Chlebka Przyjaźni ;-)
Taaaaa dam..... ;-)
Pierwotna wersja zakładała, że Jasiek zapozuje do fotek wraz z ciachem, ale... budowa domku z kartoników pochłonęła go bez reszty :-) o pieczeniu ciasta zapomniał... w końcu kiedy to było... jakąś godzinę temu :-D
Jutro rozdajemy ciasto ;-) Mamy do oddania jeszcze porcyjkę ;-) Kto chętny - niechaj się zgłasza ;-)
Kto się nie załapie będzie miał szansę za tydzień, ale wtedy prawdopodobnie będziemy mieli do rozdania też tylko jedną porcję ;-)
Hmmm... a może zrobimy konkursik na FB? ;-)
Już pospieszam kombinować ;-) ale wcześniej muszę się sama zabrać za obieranie ogórka :-D
O gotowaniu też miało być, ale mięsko jeszcze się marynuje, czyli obiad w lesie... Może wieczorem uda nam się wrzucić relację z kucharzenia ;-)
Miłej niedzieli życzymy :-)
jest udało się :) jestem pierwsza chętna hahha ciekawe jak dostarczysz do Łodzi hahaha
OdpowiedzUsuńNa FB byłam już ogarnięta i zaadresowałam konkursik do Opolan ;-) Tutaj na to nie wpadłam niestety :-/ Możesz dostać wirtualnie ;-) a prawdziwy zaczyn już jest rozdysponowany ;-) z transportem jest faktycznie kłopot :-( ja tak długo ten łańcuszek ciągnę, bo chcę podarować zaczyn komuś z daleka i tak czekam i czekam, ale trafi się okazja transportowa ;-) ale nie cierpię zbytnio, bo to ciasto jest naprawdę dobre ;-)
OdpowiedzUsuńaj obejdę się smakiem :)
OdpowiedzUsuńniekoniecznie ;-) przyjedź za tydzień do Opola to dostaniesz zaczyn ;-)
OdpowiedzUsuńJa też się zapisuję :)
OdpowiedzUsuńDanusia ;-) w jakiś poniedziałek musisz się w Opolu zameldować ;-)
OdpowiedzUsuń