niedziela, 10 lutego 2013

Trochę inaczej - kulinarnie - chlebek przyjaźni

Dziś będzie na blogu trochę inaczej ;-)
Jeśli chcesz czytać tylko o Zespole Aspergera i spektrum autyzmu - dziś u nas tego nie znajdziesz ;-) 

Dzisiaj... "pieczymy" (Monisiowe określenie pieczenia ciasta) i gotujemy ;-)

Jakiś czas temu dostaliśmy zaczyn na Watykański Chlebek Szczęścia od bistro mamy ;-) To taki kulinarny łańcuszek szczęścia ;-) Trzeba karmić zaczyn przez tydzień, następnie podzielić ciasto na 4 części - z jednej upiec chlebek dla siebie, a pozostałe 3 podarować przyjaciołom ;-) Stąd druga nazwa tego ciasta - Chlebek Przyjaźni ;-)
Pierwsze podejście nie powiodło nam się :-( nie, żebym zapomniała o karmieniu chlebka... w środę wieczorem wylądowałyśmy z Monią w szpitalu... Nie było wyjścia - kiedy w czwartek wpadłam do domu, bo szpitalny niezbędnik, zapakowałam zaczyn i zaniosłam do bistro mamy, która dokończyła karmienie, rozdała zaczyny i... zorganizowała powrót części do naszego domku ;-) Jeszcze raz dziękujemy ;-*
Ciasto jest nieziemskie ;-) Jest tak dobre, że złamałam zasadę i nie podzieliłam się wszystkim, co miałam rozdać... Jedną część zachowałam dla nas ;-) Odbiło się to czkawką - zaczyn mi się... ten, no... śmierdzieć zaczął i musiałam go wywalić, ale znów dostałam zaczyn ;-) Zgadnijcie od kogo ;-)
Tydzień temu zaczęłyśmy karmić zaczyn, bo Jasiek się feriował u dziadków ;-) Dzisiaj nadszedł czas na pieczenie naszej części ;-) Monia olewa system, bo nie lubi dźwięku miksera, ale Jasiek - derektor ;-) wziął przepis i dyrygował matką ;-)
"musisz wziąć 250g mąki... co to jest to "g"?"
"ale masz cynamon...?"
"mamo, pamiętałaś o proszku do pieczenia? 15g... masz tyle?"

wszystko miałam ;-) na końcu dzieciaki miały zadecydować jakie dodatki wrzucimy do środka ;-) Padło na rodzynki, wiórki kokosowe, płatki migdałowe i jabłka ;-) No właśnie - to właśnie dzisiaj Jasiek po raz pierwszy w życiu samodzielnie obrał jabłka ze skórki ;-) ciut później próbowałam go namówić na obranie ogórka, ale udawał, że nie słyszy ;-) 

Upieczyliśmy ciasto, komisyjnie zaglądając do piekarnika co chwilkę ;-) Wybaczcie, że zdjęć nie mam z procesu twórczego, ale jak się kucharzy w małej kuchni w trójkę to syf się robi nieziemski - w każdym razie nie ma czego publikować ;-) Musi Wam wystarczyć fotka ostatecznej wersji Chlebka Przyjaźni ;-)

Taaaaa dam..... ;-)




 Pierwotna wersja zakładała, że Jasiek zapozuje do fotek wraz z ciachem, ale... budowa domku z kartoników pochłonęła go bez reszty :-) o pieczeniu ciasta zapomniał... w końcu kiedy to było... jakąś godzinę temu :-D

Jutro rozdajemy ciasto ;-) Mamy do oddania jeszcze porcyjkę ;-) Kto chętny - niechaj się zgłasza ;-)
Kto się nie załapie będzie miał szansę za tydzień, ale wtedy prawdopodobnie będziemy mieli do rozdania też tylko jedną porcję ;-)

Hmmm... a może zrobimy konkursik na FB? ;-)

Już pospieszam kombinować ;-) ale wcześniej muszę się sama zabrać za obieranie ogórka :-D

O gotowaniu też miało być, ale mięsko jeszcze się marynuje, czyli obiad w lesie... Może wieczorem uda nam się wrzucić relację z kucharzenia ;-)

Miłej niedzieli życzymy :-)

6 komentarzy:

  1. jest udało się :) jestem pierwsza chętna hahha ciekawe jak dostarczysz do Łodzi hahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. Na FB byłam już ogarnięta i zaadresowałam konkursik do Opolan ;-) Tutaj na to nie wpadłam niestety :-/ Możesz dostać wirtualnie ;-) a prawdziwy zaczyn już jest rozdysponowany ;-) z transportem jest faktycznie kłopot :-( ja tak długo ten łańcuszek ciągnę, bo chcę podarować zaczyn komuś z daleka i tak czekam i czekam, ale trafi się okazja transportowa ;-) ale nie cierpię zbytnio, bo to ciasto jest naprawdę dobre ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. niekoniecznie ;-) przyjedź za tydzień do Opola to dostaniesz zaczyn ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Danusia ;-) w jakiś poniedziałek musisz się w Opolu zameldować ;-)

    OdpowiedzUsuń