wtorek, 11 grudnia 2012

Mikołajkowo

Ciężko było się zebrać matce aspika do napisania czegokolwiek... Tak dużo się wydarzyło ostatnio, że człowiekowi trudno zdecydować od czego zacząć... w dodatku Jasiek siedzi obok i czeka na swoją kolej, bo postanowił też parę słów skrobnąć...
Dobra, jak na histo(e)ryczkę z wykształcenia zacznę chronologicznie ;-)

Ostatniego posta opublikowaliśmy Mikołajkową nocą ;-) jeszcze przed tym, jak Jasiek i Monia znaleźli pod poduszką (no dobra..., u nas "pod poduszką" znaczy "przy łóżku" - aspik jest drobiazgowy - uczepi się, że matka kłamie ;-))
Mikołaj spisał się na medal - Jasiek znalazł Lego starłorsowe :-) przez które nie chciał iść do szkoły.... Nie uważacie, że 6.12 powinien być dniem wolnym od pracy? Przynajmniej w budżetówce? :-) Monia nie stawiała oporu, bo najbardziej ucieszyły ją....żelki ;-) Lalkę - syrenkę delikatnie mówiąc...olała ;-) Skoro już przt tym jesteśmy to...przez klocki Jasiek olał dłubanie przy bombkach - obiecał swojej Pani wychowawczyni bombkę ekstra dla niej ale...połowa jest, a druga sama zrobić się nie chce :-( został mu tydzień...
Czwartek i piątek upłynął Jasiowi na zabawie klocuszkami, a w sobotę... W sobotę mieliśmy kusić ;-) Kogo? Świętego Mikołaja rzecz jasna ;-) Najpierw jednak to nas skusiła Kafka do spółki z bistro mamą i Kurą Miejską na kolejne warsztaty manualno - kulinarne ;-)
W sobotę musiałam iść do pracy :-( po powrocie zastałam Jasia w kiepskim humorze...nie wróżyło to dobrze, ale Święty z Miejską Kurą i bistro mamą przegonili focha ;-)

ale...chronologicznie miało być...

najsamwpierw trzeba było wytężyć szare komórki ;-) pani Beata rozdała elfikom kartki i musieli odszukać na rysunkach serduszka, gałązki jemioły itp. ;-) Jasiek trochę się denerwował, ale nie było najgorzej ;-) tym bardziej, że chwilkę później do akcji wkroczyła Miejska Kura z papierowymi cudami ;-) dzieciaki miały zrobić czapeczki ;-) Jasiek ochoczo wziął się do roboty ;-) jak złapał dziurkacz, tak go puścić nie chciał ;-) Monia miała prawie całą czapeczkę ozdobioną a Jasiek nadal dziurkował :-) znów pojawiła się złość.... "bo ten głupi pompon nie chce się trzymać!" - klej magic uratował sytuację ;-)

w gotowych czapach pani Beata znów zaprosiła elfiki na dywan, żeby zwabić Mikołaja jakąś fajną opowieścią ;-) Opowieść zaczęła Monia, a Jasiek taktycznie schował się za filar :-)
Pewnie dlatego Święty Mikołaj nie przybył... i tu do akcji wkroczyła bistro mama ;-) ze swoimi babeczkami z których powstały takie oto cudne renifery ;-)
tu by Jasiek
a tu by Misia
a tak wyglądały prace przygotowawcze ;-)

i na te łakocie Mikołaj się skusił ;-) przybył z wielkimi workami z prezentami ;-) Było zamieszanie, dziękowanie i okrzyki zachwytu ;-)
a wracając do domu widzieliśmy na niebie kolorowe światełka ;-) najpewniej były to sanie Świętego Mikołaja ;-)

Kolejny raz dziękujemy Kafkowo - blogerskiej ekipie ;-) i pani Beatce ;-) i Mikołajowi oczywiście ;-)


I nadejszła ta chwiła, kiedy... Kiedy trzeba wyrazić to co się czuje...a to proste nie jest... W ciągu ostatnich kilku tygodni wiele się w naszym życiu dzieje ;-) Co chwilę spotykamy na swojej drodze Dobre Wróżki, Mikołajów, Elfy czy Anioły...Ludzi o sercach jak stąd do końca galaktyki ;-)
Bistro mama napisała o Jasiu na swoim blogu -bistro mama
Kofeina wspomniała o Jasiu na FB (niestety matka nieumiata - nie daje rady wkleić tego konkretnego posta na tablicy Kofeiny, ale fanpage zapoda - Kofeina Opole )
BBciotki też działają ;-)
Wiem, że to zwykłe "DZIĘKUJĘ" to mało, więc życzę Wam wszystkim zdrowia i tego, żeby to dobro, które dajecie nam, wróciło do Was ze zdwojoną siłą ;-*




2 komentarze:

  1. Jasiu uwierz ja się dużo bardziej stresowałam i denerwowałam, że te pompony nie chcą się trzymać a klej "marketowy" jest ogólnie mówiąc "do bani" :) Za to Wy byliście wspaniali i za to dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miejska Kuro ;-) Jasiek miał wtedy taki dzień, że chyba żaden klej nie kleiłby wystarczająco szybko i wystarczająco mocno ;-) w takie dni nawet wiatr krzywo aspikowi wieje ;-) pompony trzymają się do tej pory na czapeczkach a Monia się ze swoją rozstaje tylko do spania ;-) choć ostatnio na nią usiadła i nieco jej się kształt zmienił :-D

    OdpowiedzUsuń