piątek, 1 lutego 2013

Autorski program walki z wybiórczością pokarmową Aspika

Zacznę od najważniejszego ;-)
Dziękujemy za Wasze głosy w konkursie na Bloga Roku ;-* 
byliśmy gdzieś ok. 120 miejsca na 555 blogów ;-) nieźle ;-) Jasiek nie może się i tak nadziwić, że tyle osób głosowało na jego bloga ;-)

a teraz notka zasadnicza ;-) sedno, podstawa czy jakoś tak ;-) kilka razy zabrzmi trochę jak bajka ;-) ale dla mnie to trochę bajkowa historia ;-)

Dawno, dawno temu... W sumie nie tak dawno, ale mi ten czas tak ucieka, że mam wrażenie, że pisałam o tym wieki temu... Wracając do sedna... przyszło mi kiedyś do głowy wykorzystać aspikową fascynację gotującymi kobitkami ;-) 
Wykorzystywałam przepisy z blogów od dawna, pokazywałam Jasiowi fotkę, czasem dawałam mu prawo wyboru co gotujemy/pieczemy. Zawsze był chętny, pomagał, smakowało mu, ale w końcu były to potrawy, które lubi... Pewnego razu, w krótkim odstępie czasu spotkałam na kulinarnych blogach wpisy z kaszą gryczaną w roli głównej ;-) kaszy gryczanej Jasiek nie tyka! Nie doczekała się ona własnego określenia jak np. ogórki surowe, które wg Jasia są DRAMATYCZNE, ale Jasiek kaszy nie jada i tyle...
No i jak tak myślałam, na czym chłopa przetestować to kasza gryczana wydała mi się idealna - w domu nie jada, nigdzie indziej nie jada, ale co zrobi jak zobaczy kaszę u Kingi Paruzel albo u cioci Meli...
Postanowiłam zrobić mix przepisów ;-) od Kingi placuszki, od Meli słonecznik i wyszły nam placuszki z kaszy gryczanej i słonecznika ;-) Mina Jaśka na widok kaszy mieszanej ze słonecznikiem...bezcenna :-D bałam się czy będzie w ogóle próbował ale po usmażeniu sam sobie wyliczył:
"słonecznik lubię, jajko lubię, ser lubię..., mamo! tylko kaszy nie lubię! ale zjem bo tego co lubię jest więcej!"
dusząc się ze śmiechu wpakowałam młodemu 2 placki na talerz... Pierwsze kęsy... jak leciało w starej reklamie podpasek Always? "z pewną taką nieśmiałością..." ostrożnie, jakby miał granat w paszczy zaczął mielić...No i...połykać ;-) Zjadł 2 placki ;-) nie wypluł, nie szorował jęzora ;-) znaczy udało się?
Jeszcze nie... Jasiek to dyplomata ;-) wazeliniarz ;-) Nie powie wprost, że coś jest niezjadliwe ;-) Tu jakoś ZA u niego nie widać ;-) teraz pojechał na ferie do dziadków - wraca jutro i co dostanie na sobotni obiadek???? Placuszki z kaszy ;-) a jak ;-) zobaczymy czy w ogóle będzie chciał je robić a potem jeść ;-)


Obiecuję, że jeszcze Was pomęczę, bo tematów się nazbierało...byliśmy w Mikoszowie, jedziemy do Wrocławia..., byliśmy na spotkaniu Opolskiej Blogosfery, mam zaległy wpis o Moni zrobić... tylko czasu mało, a teraz ślepia mi się zamykają... spadam więc spać ;-)

kolorowych i 3D ;-)


4 komentarze:

  1. oj no to czekamy na te męczarnie z niecierpliwością :-)
    a patent na kasze też wykorzystaliśmy :-) ale my robiliśmy placki z kuchnia lidla heheh

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasiek na prezydenta!!!!! To chyba całkiem dobra fucha :) Jeść dadzą a Jasiek jest urodzonym dyplomatą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jasiek zarac Ci powie, że kasza jest dobra :-) Magdalena uwielbia wszelkie kasze:-) gratuluję pomysłów życzę wytrwałości :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. oglądaliśmy kiedyś program z gotującym chłopcem Louisem. Józek zafascynowany dał się namówić na wspólne przygotowanie, a potem na zjedzenie małego kawałka placka.

    OdpowiedzUsuń